Maciej Dreszer do startu w największych wyścigach samochodowych w Europie przygotowywał się kilka miesięcy. Startując w tegorocznym pucharze
Kia Lotos Race za jeden z celów sezonu wyznaczył sobie osiągnięcie dobrego wyniku przy pełnych trybunach mieszczących ponad 120 tysięcy widzów na torze Eurospeedway w Niemczech.
Wyścigi
DTM (Deutsche Tourenwagen Masters) to najbardziej prestiżowe wyścigi samochodowe na świecie. Transmitowane są na żywo przez kilkadziesiąt stacji telewizyjnych i skupiają uwagę wszystkich fanów sportów motoryzacyjnych.
Młody kierowca z Tarnowa wywalczył w kwalifikacjach ósmą pozycję, świetnie wystartował. Po wyjściu z drugiego zakrętu dwa samochody tuż przed nim miały kolizję, kia picanto stanęło w poprzek toru. Maciej zderzył się czołowo z tym autem. Na liczniku miał 130 km/h.
- To był koniec wyścigu, koniec wielomiesięcznych przygotowań, treningów, nakładów włożonych w auto wyścigowe. Na szczęście wielopunktowe pasy bezpieczeństwa, system akumulacji impetu uderzeń marki HANS zdały egzamin, wyszedłem z wypadku bez obrażeń fizycznych - mówi Maciek.
Wiele wskazywało na to, że to już koniec wyścigu i nie uda się naprawić auta.
- Maciek nie należy do osób, które się poddają. Całą noc zespół próbował odbudować auto wyścigowe. Rankiem auto było gotowe do startu w niedzielnym wyścigu - mówi osoba z ekipy Dreszera.
- Podziękowania dla innych zespołów wyścigowych, każdy kto mógł pożyczył nam jakieś części. Trzeba było zamontować nowy wahacz, nową półoś, amortyzator, nie mówiąc o częściach karoserii - dodaje.
Maciek Dreszer wystartował z ostatniej, 26 pozycji.
- Taki start to najczęściej zwykły trening, a nie walka o dobry wynik w wyścigach samochodowych - mówi Dreszer.
Tarnowianin już na pierwszych dwóch okrążeniach wyprzedził kilku zawodników, później przez ponad 10 kilometrów trwała walka "ramię w ramię" z
Januszem Komorowskim. Przeciwnik nie odpuszczał, obaj zawodnicy zamieniali się pozycjami, walka była bardzo zacięta.
Dopiero na prostej jadąc z prędkością ponad 150 km/h w tunelu aerodynamicznym fantastycznym "trickiem" technicznym, jadąc 10 centymetrów za autem Komorowskiego Maciek wysunął się do przodu i wywalczył ostateczne prowadzenie nad kolegą. Na metę Maciek wjechał zaledwie o pół zderzaka za innym samochodem. Ostatecznie zakończył wyścig na 6 pozycji. Maciek wyprzedził ponad 20 kierowców wyścigowych.
Zobacz także: Piękne dziewczyny kuszą kierowców. A ci nie patrzą na znaki