Bateria tkwiła 6 dni w przełyku malca. Lekarze myśleli, że się przeziębił
access_time 2013-06-10 12:23:49
Piotruś z Tarnowa cierpiał sześć dni, zanim lekarze wyciągnęli baterię z jego przełyku. Lekarze ze Szpitala św. Łukasza długo nie widzieli potrzeby wykonania zdjęcia rtg klatki piersiowej dziecka. Gdyby nie upór mamy chłopca, mogło dojść do tragedii.
Poniżej relacja Ewy Piwowarskiej-Wózek, mamy Piotrusia:
  • czwartek, 2 maja 2013 r. Wszystko zaczęło się w długi majowy weekend. Piotruś bawiący się w domu nagle czymś się zakrztusił. Zaczął krzyczeć, wymiotował. Powiedział, że połknął baterię. Ewa Piwowarska-Wózek, mama Piotrka, niezwłocznie wezwała pogotowie. Karetka zawiozła chłopca na Szpitalny Oddział Ratunkowy. - Lekarz sam sugerował, że dziecko nic nie połknęło, kazał mi również podpisać, że nie zgadzam się na obserwację i wysłał nas do domu - mówi pani Ewa, mama chłopca.
  • piątek, 3 maja 2013 r. Następnego dnia Piotruś ma 38 stopni gorączki. - Dzwonię na izbę przyjęć, gdzie każą mi jechać do lekarza ogólnego, twierdząc, że dziecko mogło złapać infekcję. Lekarz dyżurujący w ośrodku zdrowia powiedział, że to przeziębienie.
  • poniedziałek, 6 maja 2013 r. - Wybrałam się prywatnie na USG brzucha Piotrusia, nie wiedząc co zrobić z dzieckiem, później w trakcie prywatnej wizyty u pediatry usłyszałam, że syn powinien mieć jeszcze wykonane rentgen klatki piersiowej. Po wizycie u pediatry dzwoniłam kolejny raz na izbę przyjęć szpitala, ale oni kazali mi nie przyjeżdżać.
  • środa, 8 maja 2013 r. - Rano dzwoni do mnie babcia Piotrusia, że syn wymiotuje i ma temperaturę, kazałam jej jechać na izbę przyjęć, w karcie informacyjnej było napisane, że mamy się pilnie zgłosić na SOR, gdyby stan pacjenta się pogorszył. Musiałam szybko dojechać z Nowego Sącza, gdzie pracuję. Lekarz chirurg na izbie przyjęć powiedział mojej mamie, że rentgen klatki piersiowej nie jest potrzebny. Medyk wysłał Piotrusia do przyszpitalnej poradni chirurgicznej. Kiedy dojechałam do syna, znowu usłyszałam, że dziecko ma infekcje i sugestię kolejnej wizyty u pediatry. Dopiero po mojej stanowczej prośbie o napisanie na kartce, że dziecko nie ma ciała obcego, chirurg napisał skierowanie na oddział pediatryczny. Tam w końcu wykonano zdjęcie rentgen klatki piersiowej. RTG wykazało baterię wbitą w przełyk. Z Tarnowa przetransportowano syna śmigłowcem do Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie. Przed zabiegiem usłyszałam od lekarza, że bateria wbiła się w przełyk koło aorty i dziecko może nie przeżyć. Zabieg esofagoskopii zakończył się na szczęście pełnym sukcesem.
  • środa, 15 maja 2013 r. Syn wyszedł ze szpitala do domu ze zrostami w przełyku, ma dietę "papkowatą", czeka go kilka endoskopii kontrolnych. Mama Piotrusia oczekuje wyciągnięcia konsekwencji wobec lekarzy, którzy wcześniej w Tarnowie błędnie zdiagnozowali jej synka. W prokuraturze złożyła zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Jej zdaniem, zbagatelizowali śmiertelne zagrożenie. Sprawą pani Ewy zainteresowały się nie tylko lokalne media. Oprócz artykułu w bieżącym wydaniu Gazety Krakowskiej nr 133 (19834), wkrótce ukaże się artykuł "W chwili dla ciebie" oraz materiał interwencyjny w ogólnopolskiej stacji telewizyjnej. Oświadczenie Szpitala św. Łukasza Dziecko z podejrzeniem połknięcia ciała obcego - baterii, trafiło do Szpitalnego Oddziału Ratunkowego 2 maja tego roku. Po zbadaniu przez lekarza dyżurnego - chirurga, wykonano prześwietlenie brzucha. Dodatkowo wynik badań skonsultowano z chirurgiem dziecięcym. Zdecydowano o przyjęciu dziecka do Szpitala w celu dalszej diagnostyki i obserwacji w Oddziale Chirurgii Dziecięcej. Rodzice nie wyrazili jednak na to zgody, co odnotowano w karcie konsultacji lekarza - chirurga dziecięcego, a adnotacja została potwierdzona podpisem matki (w przypadku odmowy pacjenta lub przedstawiciela ustawowego na hospitalizację zawsze wymaga się podpisu osoby nie wyrażającej zgody). Dlatego też w karcie informacyjnej dziecka lekarz wyraźnie odnotował zalecenia, co do postępowania w przypadku pogorszenia się stanu zdrowia dziecka, a konkretnie zalecono pilną kontrolę w Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. Kilka dni później - 8 maja to samo dziecko trafiło ponownie na SOR, tym razem z takimi objawami jak ból brzucha, wymioty, kaszel, gorączka. Po zbadaniu wykonano zdjęcie RTG klatki piersiowej, które ujawniło baterię tkwiącą w przełyku dziecka. W trybie pilnym, po ustaleniu miejsca w Klinice Chirurgii Dzieci Uniwersyteckiego Szpitala Dziecięcego w Krakowie - Prokocimiu, dziecko transportem lotniczym zostało przewiezione na dalszą diagnostykę. Odnosząc się do innych zarzutów matki, stwierdzamy, że postępowanie w sprawie wszczęła Prokuratura Rejonowa w Tarnowie. Postępowanie to - mamy nadzieję wyjaśni wszystkie wątpliwości w tej sprawie.
  • Komentarze...
    testststs 10,2,9,1,A