Remedium na nudne lekcje w szkole (rozwiązanie konkursu, WYWIAD)
access_time 2010-11-23 11:56:35
Ukazała się pierwsza książka tarnowianina Mateusza Kołodzieja "Utwór muzyczny jako środek dydaktyczny na lekcji języka polskiego”. Autor udowadnia w niej, że muzyka na zajęciach z literatury niesie ze sobą korzyści w procesie nauczania młodych ludzi.

Mateusz Kołodziej „Utwór muzyczny jako środek dydaktyczny na lekcji języka polskiego”

Badania przydatności środka dydaktycznego, jakim jest utwór muzyczny na lekcji języka polskiego są tak naprawdę dopiero w fazie początkowej. Oprócz kilkunastu teoretycznych artykułów nie ma żadnej pracy zawierającej faktyczne dowody i dane liczbowe, które pozwoliłyby odpowiedzieć na pytanie, czy muzyka na zajęciach z literatury jest rzeczywiście przydatna, czy niesie ze sobą korzyści w procesie nauczania – uczenia się.
Rodzaj literatury: Literatura popularnonaukowa
Wydawca: Novae Res, Gdynia 2010
Wydanie: Pierwsze
Liczba stron: 102
ISBN: 978-83-7722-051-1
Nośnik: Druk
Kup (cena: 29 zł): zaczytani.pl

Z Mateuszem Kołodziejem o lekcjach języka polskiego, nauczycielu idealnym i wpływie muzyki na edukację młodych ludzi, rozmawia redaktor Tarnow.net.pl

Piosenka jest dobra na wszystko?

Tak. (śmiech) Wychodzę z tego samego założenia, co Przybora i Wasowski.

Tytuł piosenki z repertuaru Kabaretu Starszych Panów to także motto twojej książki pt. "Utwór muzyczny jako środek dydaktyczny na lekcji języka polskiego". Uważasz, że to właśnie piosenka może pokonać nudę panującą wśród uczniów na lekcjach języka polskiego?

Chciałbym bardzo, żeby tak było. Trzeba sobie jednak jasno powiedzieć, że nie zawsze da się zastosować taki środek dydaktyczny. Utwór muzyczny nie pasuje bowiem do każdego tematu. Istnieje grupa zagadnień, gdzie trzeba poprowadzić zwykłą lekcję, która w odczuciu uczniów jest po prostu lekcją nudną. Natomiast książką chciałem zwrócić uwagę na to, że oprócz reprodukcji obrazów czy projekcji filmów, można jeszcze połączyć literaturę z muzyką.

Niestety, z twoich badań wynika, że po 10 latach od powstania gimnazjów, autorzy programów nauczania nadal nie stawiają wysoko muzyki w polecanych pomocnych środkach dydaktycznych. Co jest powodem takiej sytuacji?

Trzeba zapytać autorów tych programów. (śmiech) A już tak zupełnie poważnie, to muzyka jest czasami proponowana, jako środek dydaktyczny. Jest to jednak bardzo mały procent. Może autorzy boją się aż tak rewolucjonizować programy nauczania? Może nie przeprowadzili jeszcze wystarczającej ilości badań, które miałyby stwierdzić przydatność takiej metody? Może po prostu mają inną wizję edukacji? Powodów jest o wiele więcej.

W swojej pracy badawczej, zachęcasz do wykorzystywania (także przy lekcjach omawiających klasykę polskiej poezji) twórczości zespołów wykonujących takie gatunki jak: rap, rock, a nawet reggae. To dość nowatorskie podejście. Nie obawiasz się negatywnej reakcji ze strony pedagogów z długim stażem pracy?

Skoro moja pani promotor doktor Krystyna Choińska, którą z tego miejsca serdecznie pozdrawiam, przystała na moją propozycję i uznała ją za ciekawą, to dlaczego miałbym obawiać się reakcji innych pedagogów? [książka, o której rozmawiamy, to tak naprawdę lekko zmodyfikowana wersja pracy licencjackiej mojego rozmówcy – przyp. red.] Puszczanie piosenek nie jest aż tak obce nauczycielom języka polskiego. Przykładem niech będzie chociażby „Niepewność” Adama Mickiewicza. Duża rzesza polonistów przy okazji omawiania tego wiersza zapoznaje młodzież z piosenką Marka Grechuty. Ja Grechutę cenię, ale, z całym szacunkiem, co dzieciak w bluzie z napisem PROSTO sobie o tym myśli? Wiocha? Żenada? Badziew? Więc trzeba do młodzieży przemówić ich językiem i puścić na przykład Sokoła przy okazji omawiania Wyspiańskiego. Młodzi ludzie słuchają dzisiaj takich gatunków jak wspomniane przez ciebie rap, rock, reggae. Trzeba im pokazać, że ich idole, w których często wpatrzeni są jak w obrazek, też sięgają po wartościowe rzeczy, czytają literaturę, a nie tylko dodatek sportowy do dziennika. Wiesz, ostatnio miałem okazję rozmawiać z donGURALesko [polski raper – przyp. red.] i okazało się, że to jest naprawdę mądry, oczytany facet. Z tego co pamiętam, tamte kilka tygodni temu, kiedy przeprowadzałem z nim wywiad, czytał aktualnie jakąś książkę profesora Bartoszewskiego. Także nauczyciele, jak to ładnie określiłeś, z długim stażem pracy, powinni wziąć pod uwagę również tę stronę medalu i próbować zainteresować swoich wychowanków literaturą po przez idoli młodego pokolenia.

Nie od dziś wiadomo, że polskie szkoły nie należą do tych najlepiej wyposażonych w Europie. Jak polonista powinien pokonać trudności ze zdobyciem odtwarzacza CD i nagrań muzycznych, o których wspominasz?

Wszystko zależy od placówki, w której pracuje. Przykładowo we wrześniu tego roku odbywałem praktyki w Zespole Szkół Ekonomoczno-Gastronomicznych w Tarnowie. Sala polonistyczna była bardzo dobrze wyposażona – mieliśmy dostęp do Internetu, telewizor z odtwarzaczem DVD, rzutnik multimedialny, radiomagnetofon. Z puszczeniem utworu muzycznego nie było problemu. Teraz, z perspektywy dwóch miesięcy, trochę żałuję, że nie wykorzystałem tych wszystkich dobrodziejstw podczas pracy z młodzieżą. Natomiast, jak zauważyłeś, nie w każdej szkole jest tak kolorowo. Co powinien zrobić nauczyciel … trzeba się w takiej sytuacji jakoś, najprościej w świecie, dogadać z innymi nauczycielami. Nie będzie żadną nowością jeśli powiem, że to nauczyciele języków obcych najczęściej korzystają z radiomagnetofonów. Jednak poloniście taki sprzęt nie będzie potrzebny codziennie, ale dwa, góra trzy razy w semestrze. Wystarczy podejść, poprosić kilka dni wcześniej… Chciałbym, żeby to wystarczyło, ale jak wiadomo ludzie są różni – jedni się zgodzą, inni nie. Zdobycie nagrań to już inna sprawa. Często z podręcznikami dla nauczycieli dołączane są płyty CD, na których znajdują się przykładowe testy, scenariusze lekcji i dodatki, takie jak chociażby utwory muzyczne. Przeważnie są to jednak rzeczy, nazwę to, standardowe – czyli wcześniej wspomniany Grechuta, Łucja Prus, śpiewane Psalmy, może Fryderyk Chopin. Co zrobić, żeby zdobyć inne piosenki, tzw. nowsze brzmienia? Poszukać w Internecie, udać się do sklepu z płytami. Takie rzeczy naprawdę nie są jakoś ukrywane. Owszem – w Empikach płyty takie, jak chociażby album z poezją Tadeusza Gajcego, nie leżą na półkach obok nowej płyty Dody i zespołu Feel, ale jeśli obniżymy wzrok, możemy znaleźć interesujące nas rzeczy. Ja, poniekąd jako próbę rozwiązania tego problemu, założyłem blog muzykanalekcji.prv.pl, który z jednej strony jest promocją mojej książki, z drugiej zaś w zamiarze ma być taką pomocniczą platformą dla nauczycieli szukających przykładowych utworów, jakie można zastosować na lekcji języka polskiego. Znajduje się tam ciągle aktualizowana alfabetyczna baza tytułów piosenek. Jest i Asnyk, i Broniewski, i Herbert, i Morsztyn, i Mickiewicz… Mam nadzieję, że komuś ta lista pomoże. Piosenek, w mniemaniu plików audio, można szukać w Internecie, ale tutaj wchodzą kwestie praw autorskich, które trzeba niestety respektować.

Zaproponowane przez ciebie wykorzystanie muzyki jako środka dydaktycznego na pewno uatrakcyjni prowadzone lekcje i wspomoże przyswajanie wiedzy, ale czy wpłynie na kształtowanie wrażliwości i piękna wśród uczniów, którzy w przyszłości będą decydować o losie naszego kraju, a nawet świata?

Za wcześnie, aby o tym mówić. Najpierw takie lekcje muszą na stałe wejść do polskiej szkoły. Jednak jestem optymistą i wierzę, że tak się stanie. Każdy przejaw kultury i sztuki – obraz, dzieło filmowe, muzyka, literatura – wpływa na człowieka. Jeden ma większą wrażliwość i będzie miał ochotę zapoznać się z większą ilością dzieł sztuki, inny pozostanie na tym, co wyniósł ze szkoły. Jeśli ulubiony zespół muzyczny młodego człowieka bierze na warsztat wiersz wieszcza i to jest impulsem do sięgnięcia po inne teksty tego poety – dla mnie to już bardzo duży krok naprzód.

Prowadzisz stronę internetową o muzyce bogatą w recenzje płyt i wywiady z artystami oraz studiujesz filologię polską na studiach II stopnia. To połączenie znawcy muzyki i przyszłego magistra polonistyki skłoniło cię do podjęcia takiego tematu naukowo-badawczego?

Wyjaśnijmy – nie jestem znawcą. (śmiech) Miło mi, że ktoś szanuje moje opinie dotyczące muzyki, ale bez przesady. Znawcą muzyki w tym kraju to jest pan Marek Niedźwiedzki, pan Hirek Wrona, pani Bogna Świątkowska, pan Andrzej Cała, pan Wojciech Mann, pan Bartek Chaciński. Natomiast wracając do pytania – zainteresowanie muzyką oraz fakt studiowania na kierunku, jakim jest filologia polska sprawił, że taka praca powstała. Niektórzy uznają, że poszedłem na tzw. łatwiznę, ale o czym innym miałbym pisać, jak nie o tym, co mnie interesuje. Dzięki temu zbieranie materiałów, redagowanie kolejnych rozdziałów, stawianie i bronienie określonych twierdzeń nie sprawiło mi żadnego kłopotu, a pisanie pracy było samą przyjemnością.

Uważasz, że twoja książka zachęci polonistów, jak i autorów programów nauczania dla nauczycieli, do większego wykorzystania muzyki na prowadzonych przez nich lekcjach? Może to przyszli poloniści powinni być bardziej wyczulani na korzystanie, w swojej przyszłej pracy, z dodatkowych środków dydaktycznych oddziałujących na zmysły uczniów?

Najpierw trzeba sobie odpowiedź na pytanie, czy któryś polonista sięgnął już po moją książkę. Moje koleżanki ze studiów, a więc jakby nie patrzeć przyszłe polonistki, które miały okazję zapoznać się treścią książki uważają, że to dobry pomysł i będą próbowały wprowadzać go na swoje przyszłe lekcje. Natomiast druga część twojego pytania wskazuje na to, że czytałeś moją książkę, co mnie bardzo cieszy. (śmiech) Faktycznie uważam, że podczas edukacji na uczelniach wyższych powinno zwracać się uwagę przyszłym nauczycielom języka polskiego, że lekcje z poezji nie muszą być nudne i można oddziaływać również na zmysł słuchu uczniów.

Mimo obszernej i dokładnej pracy nad tematem, nie wyczerpałeś go do końca. Liczysz na to, że ktoś podejmie się kontynuacji, w tym przeprowadzenia ankiety na uczniach szkół podstawowych i ponadgimnazjalnych? A może twoja praca magisterska, będzie rozwijać tę tematykę?

Drugi plus dla ciebie za lekturę. (śmiech) Faktycznie, temat nie został wyczerpany i pod koniec swojego wywodu zaznaczam, a nawet wyrażam nadzieję, iż może ktoś bardziej kompetentny ode mnie w tematyce metodyki nauczania podejmie się i rozwinie zagadnienie. Po pierwsze, trzeba przeprowadzić badana na większej ilości młodzieży, na obszarze całej Polski. Po drugie, badania te nie mogą być prowadzone przez rok. To musi obejmować przynajmniej jedną grupę wiekową od szkoły podstawowej, aż po szkoły ponadgimnazjalne. Nie wiem, czy ktoś ma na tyle motywacji, środki finansowe, zaplecze materialne i możliwości, żeby takie badania przeprowadzić. (śmiech) Co do pracy magisterskiej, to nie będzie ona kontynuowała tematyki zastosowania utworu muzycznego na lekcji języka polskiego. Niestety z braku seminarium metodycznego na studiach magisterskich wylądowałem w grupie literaturoznawczej i zamierzam pisać pracę o prozie Jerzego Pilcha. Ale powiem ci, że taka przerwa od zagadnień dydaktycznych dobrze mi zrobi. Przewietrzę sobie mózg, przemyślę kilka spraw na spokojnie i może zaprocentuje to czymś w przyszłości, a postać Pilcha jest również bardzo ciekawa. (śmiech)

Praktyki zawodowe, jak wspomniałeś wcześniej, odbyłeś ostatnio w ZSEG w Tarnowie. Jak tarnowscy licealiści zareagowali na twoją propozycję wykorzystania utworu muzycznego jako narzędzia w ich procesie uczenia się? Była to dla nich nowość?

Tak, raz w ciągu trzytygodniowej praktyki udało mi się włączyć utwór muzyczny do struktury lekcji języka polskiego. Konkretnie chodzi o jeden z Psalmów Jana Kochanowskiego. Jak więc widzisz nie było to może wymarzone rozwiązanie, ale zawsze jakieś urozmaicenie. Konkretnie wyglądało to tak, że lekturę tekstu, poprzedziliśmy przesłuchaniem wersji śpiewanej. Było na pewno inaczej, niż na zwykłej lekcji, ale czy było to zaskoczenie? Chyba nie. W szkole gimnazjalnej zapewne zetknęli się chociażby z odtwarzaną „Bogurodzicą”. Natomiast wcześniej, na praktykach w szkole gimnazjalnej udało mi się zorganizować lekcję, na której przy okazji omawiania mitu o Dedalu i Ikarze, posłuchaliśmy piosenki rockowego zespołu Ira pt. „Ikar”. Do tego zanalizowaliśmy reprodukcję obrazu Petera Bruegla „Upadek Ikara”. Wyszły bardzo ciekawe i owocne zajęcia. Później, w ankiecie przeprowadzanej na rzecz pracy, okazało się, że była to dla nich nowość.

Jaki według ciebie powinien być nauczyciel języka polskiego, aby jego lekcje były ciekawe, a uczniowie z zainteresowaniem podchodzili do przedmiotu, którego naucza?

Wiesz, nie wiem, czy mogę się na ten temat wypowiadać. W tym fachu jestem jeszcze tak naprawdę żółtodziobem. Teraz jestem idealistą, uważam, że szkołę trzeba reformować, zmieniać, przystosowywać do nowoczesności. Kto wie, co będę mówił po nastu latach spędzonych w tym zawodzie?

Czyli umywasz ręce i nie odpowiadasz na pytanie?

Nie, w żadnym wypadku! Po prostu chciałem się jakoś ustosunkować do tego, o co mnie zapytałeś. Polonista powinien być przede wszystkim mistrzem nauki, jaką reprezentuje – zresztą jak każdy nauczyciel. Humanistą w pełnym tego słowa znaczeniu, człowiekiem oczytanym, nie ograniczającym się do jednego, a odrzucającym drugie. Jako nauczyciel powinien mieć powołanie do tego zawodu, nie robić nic na siłę. Odwaga przy próbach przełamywania schematów i skostniałych struktur szkolnych także może się przydać. I co równie ważne – powinien być dobrym człowiekiem.

[mój rozmówca zaczyna się śmiać] Co cię tak rozbawiło, dlaczego się śmiejesz?

Wiesz, właśnie sobie uświadomiłem, że do ideału, jaki przed chwilą zarysowałem, brakuje mi jeszcze bardzo wiele.




Mamy dla Was jeden egzemplarz książki Mateusza Kołodzieja "Utwór muzyczny jako środek dydaktyczny na lekcji języka polskiego". Wystarczy wysłać e-mail na adres redakcja(malpa)tarnow.net.pl podając w treści swoje imię, nazwisko i nr telefonu. W tytule listu proszę wpisać "Utwór muzyczny". Na zgłoszenia czekamy do 22 listopada (włącznie). Nagroda będzie do odebrania w siedzibie redakcji przy ulicy Granicznej 8a.

W konkursie została wylosowana PaniAgnieszka Kępa. Gratulujemy!

Komentarze...
testststs 10,2,9,1,A