Do warsztatów wysyłano stare, zużyte, niemal rozpadające się samochody terenowe marki Uaz, a po jakimś czasie (w którym wykonywano rzekomo remont generalny) wracały do nich teoretycznie te same samochody, ale wyglądające na nowe, do tego stopnia że była na nich jeszcze folia.
Oczywiście budziło to zdziwienie, ale jednocześnie śmiech ponieważ nawet laik musiał
zorientować się, że jest to oszustwo.
Prowadzący śledztwo ustalili, że firma państwowa z Tarnowa miała swoją firmę -tzw. "córkę', w której remontowano tabor samochodowy firmy.
Do firmy tej trafiały remontowane samochody. Zwykle były to stare zużyte pojazdy. W tym samym czasie firma remontująca samochody kupowała w Rosji nowe samochody, które rozbierano na części przed granicą i przewożono do Polski jako podzespoły. Po przekroczeniu granicy samochody ponownie składano w warsztatach remontowych wspawywano do nich pola numerowe starych przysłanych do remontu samochodów i tak przemieniony samochód odsyłano do firmy -"matki", a ta płaciła za remont auta, z reguły od 34-54 tys. złotych, gdy tymczasem wartość 18 letniego Uaza to około 4 -5 tys. złotych.
Ustalono, że proceder ten trwał od roku 2000, a w międzyczasie do tak istniejącego mechanizmu przyłączyła się inna także państwowa firma z Tarnowa.
Do tej pory zatrzymano 14 samochodów. Zatrzymano także do tej pory 5 osób w tym wiceprezesa firmy remontującej samochody, właściciela innej firmy gdzie także w ten sposób remontowano auta , dwóch kierowników zmiany w jednej z tych firm oraz jednego diagnostę. Prowadzący sprawę
policjanci przypuszczają , że mechanizm ten mógł funkcjonować w innych oddziałach tych spółek, a ilość sprowadzonych i wyremontowanych w ten sposób samochodów jest zdecydowanie większa. Z pewnością także dojdzie do kolejnych zatrzymań w tej sprawie.