Na co matki wydadzą te pieniądze? Ano teoretycznie na pieluchy, mleka w proszku i cumelki. Z tego miejsca daje sobie uciąć dowolną część ciała, że będą osoby, które połakomią się na te 1000 złotych, zaczną rodzic dzieci... dla pieniędzy. Albo też jeden czy drugi mąż-alkoholik po narodzeniu dziecka zarekwiruje swojej żonie otrzymane fundusze i zainwestuje wobec własnego uznania. W Wyborową, Chopina albo Pana Tadeusza. Tyle, że nie tego od Telimeny i księdza Robaka.
Dlaczego nikt nie złożył propozycji rozpisania przetargu na dotowaną produkcję pieluch, kaszek, smoczków i innego rodzaju akcesoriów dziecięcych? Wtedy matki, zamiast dostawać pieniądze mogłyby same kupować najpotrzebniejsze dobra. Oczywista z 50% rabatem. Czemu nie podpisano umów z producentami, np. firmą Gerber? Czemu nie stworzono bonów na artykuły dla dzieci
Malutkimi kroczkami zbliżamy się z powrotem do socjalnych 3 milionów mieszkań i zakładowych wczasów. Kiełkują początki cenzury, KRRiT ograniczono do 5 osób, telewizją publiczna staje się TRWAM. Fiatów 126p FSM już nie produkuje, mamy jednak inne dopłaty do malucha. W najlepszym wypadku co 9 miesięcy.
Dominik Zając