I już po premierze...czyli jak krytycy ocenili King Konga
access_time 2005-12-15 16:00:09
Krytycy zebrani na przedpremierowym pokazie 'King Konga' myśleli, że obejrzą kolejny 'Park Jurajski' lub 'Titanica'. Po wyjściu z kina nie ukrywali, że najnowsza produkcja Petera Jacksona, bije wymienione tytuły o głowę...

 =
Większość recenzentów zwróciła uwagę przede wszystkim na doskonale skomponowany scenariusz. Ekipa: Peter Jackson, Fran Walsh oraz Philippa Boyens (współtwórcy trylogii 'Władca Pierścieni'), po raz kolejny stanęła na wysokości zadania.

 

Pomimo, że obraz trwa aż trzy godziny, kolejne sekwencje następują po sobie w sposób, który nie pozwala widzowi się nudzić. Jak czytamy w recenzjach, w filmie znalazło się miejsce zarówno na chwile grozy, zapierające dech w piersiach widoki, jak na wzruszającą historię miłosną. Ponadto każdej z postaci została poświęcona odpowiednia ilość miejsca.

 

Dzięki 'długości' produkcji poznajemy filmowca Carla Denhama (Jack Black), który do swego szalonego projektu odnalezienia legendarnego potwora z Wyspy Czaszek wciąga doświadczonych przez życie, nawet lekko sfrustrowanych: aktorkę wodewilową Ann Darrow (świetna Naomi Watts) i niespełnionego pisarza - Jacka Driscolla (w tej roli zdobywca Oscara, Adrien Brody).

 

Poznajemy także załogę statku: twardego Kapitana Englehorna (Thomas Kretschmann), jego najlepszego kumpla Hayesa (Evan Parke), uroczego majtka (Jamie Bell - niezapomniany odtwórca roli Billy'ego Elliota) oraz ekscentrycznego kucharza Lumpy'ego (Andy Serkis, który w filmie 'użyczył' swych ruchów samemu King Kongowi).

 

Jak zauważa Todd McCarthy z 'Variety' - aktorzy, bez względu na wielkość roli, stworzyli niesamowite kreacje.

 

McCarthy zwraca uwagę przede wszystkim na gwiazdę 'Mulholland Drive', Naomi Watts, przypisując jej stworzenie niesamowitej, niemal namacalnej relacji między Ann i Kongiem.

 

' Z jednej strony wiarygodnie wykonuje konieczne sceny krzyku, ale z drugiej, buduje postać zaradnej kobiety, która próbuje rozśmieszyć i zdekoncentrować Konga, a także zuchwałej, w chwilach, gdy przeciwstawia się wielkiemu gorylowi. Jednocześnie rozumie ciężką sytuację, w jakiej znalazł się jej porywacz. Aktorka doskonale to wyraża w swojej mimice i spojrzeniu. Ann Darrow to nie Hedda Gabler (ibsenowska femme fatale - przyp. MP). Ekspresja Watts, więcej niż wyjaśnia decyzję Jacksona [.]'- pisze dziennikarz.

 

Podobnie Kevin Maher z 'The Times' zauważa, że geniusz najważniejszych postaci obrazu (Ann i Konga) tkwi w ich wzajemnych relacjach.

 

'Nie chodzi tu o realizację, sposób chodzenia czy ekspresję Konga, ale o jego wyrazisty charakter' - pisze Maher i dodaje: 'Podobnie jak Darrow, Kong jest wyalienowany ze swego otoczenia'.

 

I to właśnie, według Jamiego Barnarda, dziennikarza 'New York Daily News', odróżnia nową ekranizację od poprzednich.

 

 =

'Goryl z horroru z 1933 roku i jego remake'u z roku 1976, był miejscami żałosny - biedne stworzenie, rozkochane w piskliwej blondynce!

Współczesny Kong budzi respekt - jest groźny, melancholijny, czuły. Jeśli kocha, to absolutnie i bezinteresownie. Ann Darrow to szczęściara' - czytamy w recenzji Barnarda.

- czytamy w recenzji .

 

 

Pierwszych widzów nie zawiodły także efekty specjalne, które, dzięki wyważeniu, współtworzą wyjątkową atmosferę filmu.

 

 

 

 

Przypominamy, cena pojedynczego biletu w grupach zorganizowanych: 11 zł. , pojedyncze: 13 zł.,

 

 

 

C.Ch.%%br%%

 

 


 

Komentarze...
testststs 10,2,9,1,A