Mimo że pokonaliście drużynę Apatora, to jednak rywale mieli więcej powodów do radości.
- Co prawda wygraliśmy ten pojedynek, jednak jedenaście punktów, które mieliśmy do odrobienia z pierwszego meczu, okazało się tym razem zbyt wysoką poprzeczką do pokonania dla nas. Niewątpliwie zabrakło punktów kolegów z drużyny w początkowej fazie tego pojedynku. Należy również docenić przeciwnika, który prezentował się naprawdę poprawnie w Tarnowie. Taki jest jednak sport, że nie wszystko można przewidzieć z góry.
W końcówce meczu wygrał Pan dwa wyścigi, z których zwłaszcza ten ostatni dawał dużą nadzieję na odpowiednio wysokie zwycięstwo z torunianami. To chyba daje satysfakcję?
- Cieszy mnie zwycięstwo z Jasonem Crumpem w przedostatnim wyścigu, które dawało nam jeszcze szanse na odrobienie strat. Ze swej strony zrobiłem wszystko co mogłem w tym meczu i wywalczone jedenaście punktów uważam za bardzo dobry wynik. Cieszę się z tego, że radzę sobie z presją, która towarzyszy ostatnim wyścigom i potrafię w nich zwyciężać. Jestem zatem ze swojej dyspozycji zadowolony, zwłaszcza, że w ostatnim okresie notuję dobre wyniki zarówno w lidze polskiej, jak i w szwedzkiej.
Przed drużyną Unii pojedynki z Atlasem Wrocław, czeka was zatem chyba dość trudna przeprawa?
- Przyznam, że liczyłem, iż uda się nam tego uniknąć, a stało się niestety inaczej. Płakać na pewno nie będziemy. Teraz trzeba się dobrze przygotować do kolejnych zawodów i koledzy z zespołu na pewno będą mieli co robić. Przyjdzie nam walczyć w kolejnych meczach o to, by dostać się do czołowej czwórki i trzeba spodziewać się naprawdę ciężkich pojedynków z Wrocławiem.
Rozmawiał Jarosław Boduch
Dziennik Polski
www.dziennik.krakow.pl