Ratownicy uciekają
access_time 2005-07-26 13:43:50
Paweł Tomasik ma 26 lat, jest ratownikiem na basenie na "Marcince" od pierwszego czerwca tego roku. Przyznaje, że jest coraz mniej ratowników w Polsce i że sam wyjedzie za granicę, kiedy będzie to możliwe.

Dlaczego zostałeś ratownikiem?

 

- Podoba mi się ten zawód. Pracowałem już społecznie około 100 godzin na basenie przy Piłsudskiego, ale to jest moja pierwsza praca jako ratownik.

 

Jaki wygląda dzień pracy ratownika?

 

- Przychodzę na basen o 9.30. Zaczynam pracę z kolegami od przygotowania sprzętu ratowniczego oraz sprawdzenia czystości, głębokości i temperatury wody. Mierzymy także temperaturę powietrza i wywieszamy flagi. Od 10, po otwarciu basenu, zaczynamy pilnowanie do zamknięcia basenu o 19. Wracam do domu około 19.30. W tym miesiącu będę pracował 179 godzin i zarobię 1400 złotych brutto. W sumie wychodzi na to, że mam dzień wolny raz w tygodniu.

 

Na czym polega "pilnowanie" basenu?

 

- Praca polega przede wszystkim na tym, aby nic nikomu się nie stało w wodzie, czyli żeby nikt się nie topił lub nie przytopił kogoś innego. Na niebezpieczne zachowania też zwracamy uwagę. Kiedy jest ładna pogoda przychodzi na "Marcinkę" ponad 2000 ludzi, a we wtorki nawet 3000, bo wstęp kosztuje wtedy tylko złotówkę. Jest wtedy 3 lub 4 ratowników, ale mamy też tutaj agencję ochrony a Straż Miejska pojawia się, kiedy jej potrzebujemy. Dzwonimy do nich, kiedy zauważymy picie alkoholu lub palenie przez niepełnoletnich. Wtedy strażnicy spisują ich i młodocianych wyprowadzają z basenu. Ratownik też to może zrobić i już mi się to często zdarzyło. Niestety, są czasami sytuacje i "elementy", które sprawiają nam dużo kłopotów. Straszą nas, ale jeszcze żadnego bicia nie było.

 

Co trzeba zrobić, aby pozostać zawodowym ratownikiem?

 

- Najpierw należy przejść szkolenia na młodszego ratownika. Później trzeba skończyć kurs na ratownika WOPR. Na to składa się kilkadziesiąt "zaliczeń" z motorówki, holowania, wykonania uchwytów lub pływania pod wodą. Taki kurs kończy się egzaminem teoretycznym. Pytania na tym egzaminie dotyczą całego ratownictwa: reanimacji, zachowania się w wodzie, odpowiedzialności i wszystkiego, co ratownik powinien wiedzieć, a nawet znajomości dat i historii ratownictwa. Na końcu dostaje się legitymację. Ratownik wodny powinien mieć jedno uprawinenie przydatne w ratownictwie WOPR. Osobiście mam dwa: sternika motorowodnego i ratownika medycznego. Potem ratownik WOPR może między innymi egzaminować na kartę pływacką.

 

Co robisz w ciągu roku, kiedy basen jest zamknięty?

 

- Kiedy sezon kończy się i basen jest już nieczynny jestem bezrobotny. Szukam wtedy pracy w moich zawodach, czyli w ratownictwie medycznym i ratownictwie WOPR, w kraju albo za granicą.W Polsce jest coraz mniej ratowników i teraz już ich nawet brakuje.

 

Czy dlatego ratownicy na "Marcince" są coraz młodsi i niektórzy niepełnoletni?

 

- Nie. Mamy tu społeczne ratownictwo i ci młodzi ratownicy są wyłącznie pomocnikami.

 

Czy obowiązkowo musisz trenować na co dzień, aby być ratownikiem?

- Nie mam żadnego obowiązkowego treningu, ale utrzymuję kondycję uprawiając biegi, pływanie i podnoszenie ciężarów. Natomiast co roku muszę iść na ogólne badania lekarskie.

 

Czy masz jakieś rady dla młodych ludzi, którzy chcą korzystać z basenu w wakacje?

- Mogę dać dwie rady: trzeba iść pod prysznic przed wejściem do wody i nie lekceważyć regulaminu. Wypadki się zdarzają. Na szczęście na "Marcince" jeszcze nigdy nie było poważnego wypadku, jedynie skaleczenia. Na dodatek na tym basenie dobrze widać powierzchnię i dno wody.

 

 

Rozmawiał Damian Simonart

 

Dziennik Polski

 

www.dziennik.krakow.pl

Komentarze...
testststs 10,2,9,1,A