Od kilku dni trwa w Tarnowie "próbne strzelanie" przed sylwestrową kanonadą. Wiele nie tylko starszych, osób cierpi z tego powodu, zwłaszcza na zaludnionych osiedlach. W Straży Miejskiej podpowiadają, że można by pójść w ślady Krakowa. Tam, decyzją władz miasta, obowiązuje całkowity zakaz używania fajerwerków pod karą grzywny. Z wyjątkiem ostatniego dnia grudnia i pierwszego stycznia. W pozostałe dni wymagane jest specjalne pozwolenie. Tymczasem w Tarnowie nie milkną głośne detonacje, zwłaszcza wieczorową porą. Trwa też w najlepsze sprzedaż sztucznych ogni, wybuchowych fajerwerków, rakiet, katiusz itp. Rozkładają się na placach targowych i ulicach kramiki z różnymi pirotechnicznymi materiałami. - Nasze patrole przyglądają się temu handlowi uważnie. Na początku tygodnia pojawiło się bardzo wielu sprzedawców fajerwerków. Kiedy jednak zaczęliśmy sprawdzać wymagane dokumenty, część handlarzy zniknęła. Początkowo pouczaliśmy o konieczności posiadania stosownego zezwolenia, teraz już bezwzględnie egzekwujemy przepisy i nakładać będziemy mandaty - ostrzega M. Futera.
Strażnicy miejscy nie tyko kontrolują zezwolenia na sprzedaż. Sprawdzają też, czy produkty pirotechniczne są odpowiednio oznakowane, mają cenę, czytelną instrukcję po polsku. Zwracają uwagę, czy nie "ukrywają się" wśród nich groźne materiały wybuchowe. (mab)
Dziennik Polski