Wioślarz czekał więc wczoraj na południowym wybrzeżu Szwecji na lepszą pogodę.- Nie mogę już tu wysiedzieć, bardzo się denerwuję - powiedział nam Andrzej Kornaś. Kornaś dopłynął trzy dni temu w okolice szwedzkiej miejscowości Ronneby. Następnym dużym szwedzkim miastem jest Karlskrona.
Czy Andrzejowi Kornasiowi uda się dopłynąć do Karlskrony? Na pewno bardzo by tego chciał. W planach miał nawet popłynięcie przez Bałtyk jeszcze do Kłajpedy. W praktyce będzie to jednak ciężkie do zrealizowania, biorąc pod uwagę bardzo trudne warunki pogodowe panujące na Bałtyku. Momentami jest nawet siedem stopni w skali Beauforta.
Cały czas za Andrzeja Kornasia trzymają kciuki także przedstawiciele tarnowskiej "Kuźnicy", która wspomogła wioślarza w jego staraniach o przygotowanie samotnego rejsu przez Bałtyk. Szef "Kuźnicy", Józef Trędowicz, powiedział, że trzyma kciuki za Kornasia i myśli, że tarnowski wioślarz dopłynie przynajmniej do Karlskrony. - A jeśli warunki pogodowe nie pozwolą na dalsze kontynuowanie samotnego rejsu, to powinien wrócić promem do Kołobrzegu lub Gdyni - powiedział Trędowicz.
Andrzej Kornaś w każdym razie zrealizował już swój plan dopłynięcia do Szwecji. Nie zamierza jednak rezygnować i chce płynąć dalej. Ten samotny rejs tarnowianie oceniają jako jego rejs życia.
Tekst i fot. (Smol)