Władze miasta po raz kolejny chcą wyemitować obligacje. Tym razem na 62 miliony zł. Pieniądze są potrzebne na spłatę wcześniej zaciągniętych kredytów i pożyczek, sfinansowanie planowanego deficytu budżetu, a także na wkład własny do inwestycji współfinansowanych z dotacji unijnych, a żaden bank nie chce udzielić miastu kredytu.

Opozycyjni radni krytycznie oceniają plany miasta. Podczas dyskusji zwracali uwagę na rosnące zadłużenie i utratę płynności finansowej Tarnowa. Innego zdania są radni koalicji i miejscy urzędnicy. - Nie możemy mówić o braku płynności. Jeśli budżet jest uchwalony i zostaną zaciągnięte kredyty, które są w tym budżecie jednym z elementów równoważących, to nie ma możliwości, aby budżet stracił płynność. Uchwalony w grudniu ubiegłego roku budżet miasta Tarnowa jest realizowany prawidłowo. My nie zwiększamy zadłużenia tylko zmieniamy jego formę – zapewniał skarbnik miasta Sławomir Kolasiński. Przypomniał także, że uchwalając tegoroczny budżet Rada Miejska w Tarnowie zgodziła się na skorzystanie z zewnętrznych środków finansowania w kwocie 80 mln zł w roku 2020, w związku z czym emisja obligacji w kwocie 62 milionów 57 tysięcy złotych nie przekracza ram określonych w budżecie. 

Radni oczekiwali przedstawienia analizy stanu finansów miasta, planu działań oszczędnościowych oraz reorganizacji miejskich wydatków. Szczegóły mają być znane do 21 maja, ale już teraz wiadomo, że miasto planuje zrezygnować m.in. z drugiego etapu rozbudowy "Kantorii", remontu stadionu miejskiego, budowy tężni solankowej w pobliżu Góry św. Marcina, remontu ulic Poziomkowej i Czereśniowej, budowy parkingu przy ulicy Wilsona, boiska na Terlikówce, a także tras rowerowych na Pogórzu i na Górze św. Marcina.