W garniturze wszedł, w T-shircie już nie. "Podwójne standardy" w tarnowskim sądzie?
access_time 2020-08-25 10:00:00
"Klient w krawacie jest mniej awanturujący się" - okazuje się, że cytat z komedii Barei nic nie stracił na aktualności, przynajmniej w tarnowskim sądzie... Wolontariusz Fundacji Court Watch Polska dwukrotnie próbował wejść na rozprawę jawną w charakterze publiczności. Za pierwszym razem, ubrany w elegancki garnitur i z neseserem w dłoni, ukłonił się ochroniarzowi i bez problemu przeszedł przez bramki i urządzenia skanujące. Nikt go nie skontrolował. Kiedy jednak kilka godzin później próbował zrobić to ponownie, tyle że ubrany w T-shirt i jeansy, ten sam ochroniarz już go nie wpuścił na teren gmachu Temidy, kwitując rozmowę: "Panie, ale w dobie koronawirusa Pan chce na rozprawę? Nie ma takiej możliwości."

​Fundacja Court Watch Polska już od ponad 10 lat prowadzi monitoring polskiego wymiaru sprawiedliwości. W kręgu jej zainteresowania są takie kwestie jak: przestrzeganie zasady jawności, traktowanie uczestników posiedzeń i rozpraw, czy też język orzeczeń sądowych, który jak się okazuje, z powodu nagromadzenia niejasnych sformułowań, zbyt często jest niezrozumiały, zarówno dla publiczności, jak i stron. Płynące z obserwacji wnioski, rekomendacje i rozwiązania Fundacja publikuje w corocznym raporcie, a głównym celem jej działań jest uczynienie sądownictwa bardziej transparentnym i dostępnym dla przeciętnych obywateli. Wolontariusze-obserwatorzy nieodpłatnie uczestniczą w rozprawach sądowych w charakterze publiczności, korzystając z zapisanej w artykule 45. Konstytucji RP zasady jawności postępowania, ale także z  art. 6  Europejskiej  Konwencji  Praw Człowieka i art. 14 Międzynarodowego Paktu Praw Obywatelskich i Politycznych. Z raportu Fundacji wynika, że w czerwcu tego roku aż 88 proc. prezesów sądów wydało zarządzenia ograniczające, a nawet zabraniające wejścia publiczności. Tymczasem zgodnie z prawem, brak publicznego ogłoszenia wyroku skutkować może uznaniem go za nieistniejący. Co więcej, ograniczenie dostępu publiczności uniemożliwia też sprawowanie społecznej kontroli wymiaru sprawiedliwości i może wpływać na obniżenie zaufania społecznego do sądownictwa.

Przez cały sierpień wolontariusze weryfikują, jak w praktyce przestrzegana jest zasada jawności postępowań w polskich sądach. Jeden z nich, Konrad Sikorski, sprawdził jak traktowani są obywatele w Sądzie Okręgowym i Rejonowym w Tarnowie.

- 19.08.2020 r. o godz 9.00 byłem w budynku Sądu Okręgowego i Rejonowego w Tarnowie, do którego udało mi się wejść. Dodam, że byłem ubrany w garnitur i miałem teczkę. Ochroniarz zobaczył tylko, kto wchodzi do budynku, zdezynfekowałem ręce i bez kontroli mogłem swobodnie poruszać się po budynku sądu w masce. Tego samego dnia o godz. 13.00 ponownie udałem się do budynku, ale ubrany w strój bardziej codzienny, wyciągam telefon i klucze do kontroli, aby przejść przez bramkę, okazuje się, że nie mogę. Po krótkiej rozmowie z ochroną mówię, że zapoznałem się z wytycznymi, wiem, że na małych salach tam gdzie 1,5 m. odstęp nie może być zachowany zainstalowane są parawany, natomiast rozprawa, na którą chciałem iść, była na jednej z większych sal w sądzie, gdzie publiczność od stron i stołu oddalona jest o kilka metrów. Zostałem jedynie poinformowany, że jeśli coś jest nie tak, mam jakieś uwagi, to jest numer telefonu, proszę zadzwonić i zapytać. Szkoda, że są podwójne standardy dla niektórych... wystarczyło, że się tylko inaczej ubrałem - napisał na profilu Fundacji Konrad Sikorski.

Na opisane zdarzenie niemal natychmiast zareagował dyrektor Sądu Apelacyjnego w Krakowie. - Już kilka godzin po opublikowaniu poniższego posta otrzymaliśmy telefon od Dyrektora Sądu Apelacyjnego w Krakowie - sądu nadrzędnego wobec Sądu w Tarnowie - z informacją, że administracja obu sądów ubolewa z powodu zaistniałej sytuacji i że zostaną podjęte działania, aby firma, która obsługuje sąd w Tarnowie wykonywała swoją pracę zgodnie z zarządzeniami tamtejszych prezesów. Bardzo doceniamy taką postawę i dziękujemy za szybką interwencję! - poinformowała Fundacja Court Watch Polska.

Tymczasem z zarządzenia prezesów sądów w Tarnowie, jak też z informacji, jakie przekazała nam rzecznik Sądu Okręgowego w Tarnowie do sprawy cywilnych, sędzia Irena Choma-Piotrowska wynika, że udział publiczności w rozprawach jawnych jest możliwy, ale tylko po wcześniejszym uzyskaniu stosownej zgody. - Dostęp do sądu dla stron i osób trzecich jest zachowany bez względu na ubiór osoby, ale z uwagi na panujący stan pandemii COVID-19 wprowadzono zarządzeniami określone zasady regulujące ten dostęp - podkreśla sędzia Irena Choma-Piotrowska. - Postronne osoby, w tym publiczność mają wstęp do budynku sądu, ale wyłącznie po uzyskaniu zgody prezesów sądów, dyrektorów sądów, przewodniczących wydziałów. Strony wezwane na posiedzenia są wpuszczane do budynku bezpośrednio przed wyznaczoną godziną posiedzenia. Podkreślić należy, że osoby wchodzące do budynku sądu winny być poddawane kontroli bagażu i wnoszonych w nim rzeczy, w tym niebezpiecznych narzędzi na teren obiektu - dodaje sędzia.

Sęk w tym, że wolontariusz przy okazji udowodnił, że budynek nie jest dobrze chroniony, skoro wystarczy lekko podrasować wizerunek à la mecenas, by zmylić ochroniarza i wejść do gmachu sądu bez konieczności poddawania się kontroli. Równie dobrze ochrona mogła w ten sposób wpuścić do sądu elegancko ubranego psychopatycznego zabójcę lub zamachowca. Jak zaznaczyła sędzia Irena Choma-Piotrowska, sąd zamierza wyciągnąć konsekwencje wobec współpracującej z nim firmy ochroniarskiej. - Wobec tej firmy zostaną wyciągnięte przez dyrekcję sądu konsekwencje, a firma zobowiązała się już ze swojej strony do dodatkowego przeszkolenia  pracowników w zakresie obowiązujących zarządzeń regulujących zasady bezpieczeństwa i obsługi interesantów tutejszego sądu - mówi Choma-Piotrowska.

Fot. Fundacja Court Watch

Czy masz zaufanie do sądów?

Komentarze...
testststs 10,2,9,1,A