Kierownik banku wyłudził kredyty na ponad milion zł - część oddał na leczenie chorej na raka kobiety
access_time 2021-01-12 12:28:00
60-letni Marek K. były już szef jednego z lokalnych z oddziałów Banku Spółdzielczego został oskarżony przez tarnowską prokuraturę o wyłudzenie kilkudziesięciu kredytów na niczego nieświadomych klientów. Pieniądze miał przeznaczać na leczenie chorej na raka kobiety. Wraz z empatycznym 60-latkiem na ławie skarżonych zasiądą cztery inne osoby, m.in. mąż ciężko chorej i długoletnia pracownica banku. Straty banku powstałe w wyniku ich przestępczej działalności sięgają blisko 2 milionów zł.

Do Prokuratury Okręgowej wpłynął akt oskarżenia przeciwko pięciu osobom, które działając w porozumieniu wyłudziły i przywłaszczyły sobie łącznie prawie 2 miliony złote. Wśród nich jest kierownik oddziału BS z południa powiatu tarnowskiego, 60-letni Marek K. Mężczyzna przez prawie trzy lata zaciągał kredyty gotówkowe na swoich klientów bez ich wiedzy. Fałszował zaświadczenia o zatrudnieniu i inne wymagane dokumenty przy składaniu wniosków kredytowych, następnie sam je zatwierdzał, a gotówkę przelewał na własne konto. W procederze aktywnie pomagali mu Maria H., 60-letnia pracownica banku, która pomagała mu fałszować dokumentację oraz Zbigniew i Konrad D. (ojciec i syn), którym zarzucono udział w oszustwach i podrabianie dokumentów. Policja podczas przeszukania domu mężczyzn znalazła m.in. kilkadziesiąt pieczątek różnych spółek i firm, formularzy zaświadczeń o zarobkach i ksera dowodów osobistych.

Proceder trwał długo, ponieważ nieuczciwy bankier regularnie spłacał raty kolejnymi zobowiązaniami zaciąganymi na niczego nieświadome osoby. W ten sposób od jesieni 2017 roku wyłudził 60 kredytów na łączną kwotę 1,3 miliona złotych. Świetnie prosperująca spirala finansowa funkcjonowała do czasu, kiedy jeden z klientów pojawił się w banku z wezwaniem do zapłaty raty kredytu, którego nigdy nie zaciągnął, w wysokości 20 zł. Na miejscu dowiedział się, że ma na koncie dwa kredyty, o których nic nie wiedział.

W toku prokuratorskiego śledztwa wyszło na jaw, że Marek K. poza wyłudzaniem kredytów dwukrotnie przelał pieniądze z konta jednego z klientów, Janusza B, na swój rachunek. Łącznie przywłaszczył sobie 55 tys. zł. Regularnie też pożyczał pieniądze od znajomych. U kilkudziesięciu osób, m.in. u sprzątaczki w banku, zadłużył się na łączną kwotę 600 tys. zł.

- Marek K. przyznał się do winy. Wyjaśnił, że zaciągał kredyty i pożyczki, bo chciał pomóc znajomemu i zarazem klientowi banku, Bogdanowi B., który żalił mu się, że potrzebuje pieniędzy na leczenie chorej na nowotwór żony. Twierdzi, że przekazał mu wszystkie pieniądze. Tymczasem Bogdan B., który wiedział, skąd pochodzą pieniądze otrzymywane na ratowanie małżonki, twierdzi, że przyjął tylko część ujawnionych w śledztwie pieniędzy - mówi prok. Mieczysław Sienicki, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnowie. Sam Bogdan B. oskarżony jest również o fałszowanie dokumentów i wyłudzenie kilkudziesięciu kredytów, m.in. na żonę i na syna. Mężczyzna nie przyznaje się jednak do winy.

- Akt oskarżenia liczy ponad 150 stron. Pięciorgu oskarżonym zarzucono łącznie 167 przestępstw, z czego sam tylko kierownik został obciążony 89 zarzutami. Za udział m.in. w wyłudzeniach, kradzieży pieniędzy, fałszowaniu dokumentów grozi im do 8 lat więzienia - dodaje prokurator Mieczysław Sienicki.

O wysokości wyroków zdecyduje Sąd Okręgowy w Tarnowie.

ac / fot. archiwum KMP w Tarnowie

Komentarze...
testststs 10,2,9,1,A