"Kebab i Horoskop" w Millennium
access_time 2015-03-11 10:02:46
Piątek, 13 marca, warto spędzić w Kinie Millenium, gdzie pokazany zostanie film "Kebab i Horoskop" Grzegorza Jaroszuka. To utrzymana w konwencji groteski purenonsensownego humoru i surrealizmu opowieść o pracownikach upadającego... sklepu z dywanami.
Film opowiada historię pracowników bankrutującego sklepu z dywanami. Pewnego dnia na zaproszenie Szefa (Andrzej Zieliński) w sklepie pojawia się dwóch "specjalistów od marketingu" o zagadkowych przydomkach Kebab (Bartłomiej Topa) i Horoskop (Piotr Żurawski). Personel sklepu to postaci barwne, ale jednocześnie dosyć zobojętniałe na bodźce zewnętrzne - do sklepu zwykle nikt nie przychodzi. Spece od marketingu zmieniają atmosferę. Wszyscy poddają się ich coraz dziwniejszym pomysłom. Wytrąceni ze zwykłego stanu: nieśmiała Stażystka (Justyna Wasilewska), dzieląca mieszkanie z neurotyczną matką (Dorota Kolak), poszukująca miłości w internecie Kasjerka (Barbara Kurzaj), zgryźliwy sprzątacz Kortazar (Janusz Michałowski) i Dawny Kibic (Tomasz Schuchardt) "biorą sprawy w swoje ręce", co burzy ich mikroświaty i prowadzi do serii śmiesznych i zaskakujących sytuacji. Tak o filmie pisał Łukasz Maciejewski w Dzienniku Gazecie Prawnej „Kebab i horoskop” Grzegorza Jaroszuka oglądałem po raz pierwszy na festiwalu w Karlovych Varach. Obok mnie siedziała przyjaciółka, której trudno byłoby odmówić poczucia humoru, jednak podczas seansu ja zaśmiewałem się głośno, tymczasem sąsiadka milczała jak skała, i tylko lekko zniesmaczona co jakiś czas obserwowała moje zachowanie. Ta dychotomia w reakcjach widzów oddaje najlepiej charakter niecodziennego debiutu. Ktoś, komu bliska jest konwencja groteski, purenonsensowego humoru i surrealistycznego żartu, będzie „Kebabem i Horoskopem” zauroczony, pozostali prawdopodobnie pozostaną obojętni. Grzegorz Jaroszuk ma swój wyrazisty styl. Już w krótkometrażowych, wielokrotnie nagradzanych „Opowieściach z chłodni” młody reżyser pokazał, że w kinie nie interesują go realistyczne obrazki, woli fantazję w której można jednak dostrzec ślady rodzimej rzeczywistości z wpisanymi w nią absurdami, zagadkami, codziennymi śmiesznostkami. Od dawna nie było u nas takiego kina i w tym bez wątpienia drzemie wielka siła Jaroszuka u „Kebaba...”. Jeżeli miałbym debiutującego reżysera z kimkolwiek porównywać, byłby to wczesny Andrzej Kondratiuk, z okresu „Hydrozagadki” czy z „Wniebowziętych”. „Opowieści z chłodni”, chociaż bez Himilsbacha i Maklakiewicza, wychodzą z tego samego literackiego, groteskowego źródła. Warto przy tym pamiętać, że przy pozorach improwizacji ten krótki, trwający niewiele ponad siedemdziesiąt minut film jest dziełem wyjątkowo zdyscyplinowanym. Piotr Żurawski, filmowy „Horoskop”, w jednym z wywiadów telewizyjnych mówił, że scenariusz filmu był do tego stopnia kompletny, iż na planie aktorzy nie zmienili nawet jednego zdania. Tę koherentność narracyjną czuje się zresztą od pierwszej minuty. Można taką formę przyjąć albo nie, ale nie sposób zarzucić Jaroszukowi braku umiejętności w panowaniu nad materiałem. Inna sprawa, że sama anegdota w „Kebabie i Horoskopie” wydaje się zbyt wątła i pretekstowa żeby pomimo świetnego castingu mogła wytrzymać pełny metraż. Ten krótki film i tak wydaje się odrobinę za długi. „Kebab i Horoskop” jest opowieścią o pracownikach sklepu z dywanami do którego nikt nigdy nie przychodzi. Tytułowi Kebab (Bartek Topa) oraz Horoskop (wspomniany Piotr Żurawski) pojawiają się w nim ni stąd, ni zowąd, są równie absurdalni jak sklep i tytułują się specjalistami od public relations. Po takim punkcie wyjścia trudno byłoby oczekiwać od twórców racjonalnych rozwiązań. I rzeczywiście, Jaroszuk skupia się na grze słów, buduje groteskową budowlę i każe swoim aktorom z kamienną twarzą pokazywać arcyzabawne sytuacje, w których więcej jest z pantomimy niż z typowego komediowego grania. Zasługą doskonale obsadzonych Barbary Kurzaj, Justyny Wasilewskiej, Janusza Michałowskiego, Andrzeja Zielińskiego, Tomasza Schuchardta i Doroty Kolak jest to, że będąc zabawnymi, nigdy nie ośmieszają bohaterów. Naprawdę lubimy tych wszystkich dziwaków i szczerze im kibicujemy. Śmiech Jaroszuka w końcu zamienia się zresztą w gorycz. Reżyser wychodząc z kamerą ze sklepu i portretując kolejnych pracowników, pokazuje ludzi śmiesznych, ale zdezorientowanych, niepewnych siebie, często żałosnych. Ów portret bywa zabawny, ale tylko do momentu w którym zdajemy sobie sprawę, że to jest film również o nas. Nieporadnych, zakompleksionych, wiecznie zdziwionych życiem outsiderach. Reżyser rozwinął przed nami dywan – to krzywe lustro. Jednorazowy pokaz filmu odbędzie się w Kinie Millennium, 13 marca.
Komentarze...
testststs 10,2,9,1,A