Do tragicznego w skutkach zdarzenia doszło 21 lutego ub. r. w miejscowości Biadoliny Radłowskie. Jak okazało się już w trakcie śledztwa, trzech nastolatków zrzuciło na przejeżdżający pod mostem samochód bryłę lodu, o wadze prawie 20 kg.
Kierowca – po tym jak bryła wpadła do szoferki przez przednią szybę - stracił panowanie nad pojazdem i wjechał w bariery. Obrażenia wewnętrzne były tak wielkie, że mimo reanimacji zmarł.
Policja szybko zatrzymała 17-latka i dwóch 16-latków. Wszyscy usłyszeli zarzut zabójstwa z zamiarem ewentualnym. Prokuratura oskarżyła Grzegorza S., Bartłomieja H. i Artura M. o tzw. zabójstwo z zamiarem ewentualnym.
Tarnowski Sąd Rejonowy zmienił kwalifikację czynu, uznając oskarżonych za winnych spowodowania ciężkich obrażeń ciała i nieumyślnego spowodowania śmierci.
Grzegorz S. skazany został na karę sześciu lat pozbawienia wolności, Bartłomiej H. na cztery lata, a Artur M. na pięć lat więzienia. Wszyscy mieli także zapłacić na rzecz rodziny kierowcy po 30 tys. zł zadośćuczynienia. Wyrok nie był prawomocny.
Tuż po tym jak zapadł (październik 2013 r.) odwołała się od niego rodzina kierowcy ciężarówki i prokuratura. Po apelacji, Sąd Okręgowy w Tarnowie w czerwcu uznał, że nastolatkowie musieli przewidywać iż kierowca może zginąć i skazał ich na kary 8 lat więźnia.
Od powtórnego wyroku znów złożono odwołania, a Sąd Apelacyjny w Krakowie uznał, że sprawę należy rozpatrzyć ponownie i "wrócił" ją do Sądu Rejonowego w Tarnowie.
- Decyzja sądu apelacyjnego wynika przede wszystkim z niedoróbek sądu I instancji przy sporządzaniu uzasadnienia wyroku - powiedział w Radiu Kraków sędzia Wojciech Dziuban, rzecznik sądu apelacyjnego w Krakowie.
Nastolatkowie na sprawę poczekają na wolności, z aresztu wyszli bowiem już w marcu tego roku. Rodzina i prokuratura domagają się dla nich kary więzienia w wysokości co najmniej 12 lat oraz zadośćuczynienia dla rodziny zmarłego kierowcy w wysokości 900 tys. zł.