Skierowany do tarnowskiego sądu akt oskarżenia w sprawie
Ryszarda Ścigały i pięciu innych osób zamieszanych w aferę korupcyjną w Tarnowie rozpoczyna kolejny etap dochodzenia do prawdy, na temat wydarzeń sprzed czterech lat.
Kiedy ruszy proces?
Tarnowski prawnik,
mec. Robert Piekarczyk uważa, że dopiero po wakacjach, może nawet jesienią. Według niego, bardzo prawdopodobne jest, że z orzekania w sprawie ponownie "wyłączą się" sędziowie z Tarnowa. Wtedy sprawa trafić może do sądu w Nowym Sączu. To opóźni start procesu, ale na tym nie koniec.
- Skoro żużlowi prezesi przyznali się do winy i chcą - jak to się potocznie mówi "poddać się karze", to sąd wyłączy ich sprawę do oddzielnego postępowania. Rozpatrzy ją jeden sędzia, a sprawę pozostałych oskarżonych - inny - tłumaczy
mec. Piekarczyk.
Ciekawe jest także to, że żużlowi prezesi, już po skazaniu, mogą zostać powołani na świadków w sprawie pozostałych oskarżonych.
Ile potrwa proces?
Na to pytanie również trudno odpowiedzieć. Warto jednak wiedzieć, że to, iż sprawa budzi tak wielkie zainteresowanie nie oznacza, że będzie trwać długo.
- Kluczowe dla długości procesu są inne czynniki, m.in. liczba świadków i ilość dowodów, jakie zostaną przedstawione przed sądem - dodaje mecenas. Nie jest wykluczone, że prokuratura dysponuje dowodami, których nie upublicznia. Mogą one pochodzić z nagrań podsłuchanych rozmów telefonicznych, zapisów esemesów i mejli (ich fragmenty są w akcie oskarżenia), czy zeznań świadków (np.
Bogdana G. i Pawła P., którzy przyznali się do przekazywania
Ścigale kopert).
Robert Piekarczyk dodaje, że dopóki
Ryszard Ścigała nie zostanie skazany prawomocnym wyrokiem, dopóty może startować w wyborach prezydenckich (wybory samorządowe odbędą się w listopadzie tego roku). To może się zmienić dopiero po ewentualnym uznaniu go za winnego zarzucanych mu czynów. Prezydentowi grozi za nie nawet 10 lat pozbawiania wolności.
O co chodzi w sprawie?
Przypomnijmy, Prokuratura Okręgowa w Krakowie oskarżyła prezydenta Tarnowa o przyjęcie 70 tys. zł łapówki od firmy Strabag. Pieniądze przekazywać mieli byli prezesi spółki żużlowej
Bogdan G. i Paweł P. Ci ostatni przyznali się do winy i chcą dobrowolnie poddać się karze.
Według prokuratorów, przedstawiciele firmy drogowej koperty z pieniędzmi (najpierw 20 tys. zł, a potem 50 tys. zł) wręczali żużlowym prezesom na parkingu centrum handlowego M1 w Krakowie oraz na stacji benzynowej przy autostradzie A4. Dopiero ci mieli dostarczać je
Ścigale. Pieniądze miały zostać wydane na kampanię wyborczą w 2010 r.
Poza przyjęciem łapówki, prokuratura oskarżyła prezydenta także i o to, że ułatwiał wygrywanie przetargów na miejskie inwestycje firmie swojego znajomego,
Wiesława F. Chodzi m.in. o remonty ul. Westerplatte, Głogowej i Rogoyskiego. Pomagać miał w tym
Jacek K. - były szef Centrum Usług Ogólnomiejskich magistratu - tak ustalając specyfikację przetargową, by w przetargu faworyzowaną pozycję miała firma
Wiesława F. Chodziło o wskazanie, że droga ma być betonowa (w regionie tylko firma
Wiesława F. korzystała z takiej technologii.)
Ponadto
Ścigała miał wpłynąć na kolejnego oskarżonego -
Zdzisława M. - byłego szefa TZDM, by ten zmienił warunki techniczne dot. remontu ul. Kryształowej. Ulicę pierwotnie wyremontować miała firma Strabag, w zamian za niższą cenę gruntu zlokalizowanego w tamtym regionie, który kupiła pod inwestycję - Wytwórnię Mieszanek Mineralno Asfaltowych. Firma uznała jednak, że wydanie ponad 1,2 mln zł na remont to zbyt wiele, a
Zdzisław M. miał zmienić warunki techniczne remontu, który stał się dzięki temu tańszy o prawie milion złotych.
To, że tak się stało wykrył ówczesny szef Tarnowskiego Klastera Przemysłowego (to klaster zarządzał terenem na którym inwestycję realizować miała firma Strabag). Miał on poinformować o nieprawidłowościach zarówno
Ryszarda Ścigałę, jak i skarbnika miasta,
Sławomira Kolasińskiego. Ten ostatni w rozmowie z Radiem Kraków potwierdził, że do rozmowy z prezesem TKP doszło, ale nic ze sprawą nie zrobił, bo nie należało to do jego kompetencji. Co ciekawe, kilka tygodni później prezes TKP został zwolniony.
Ostatnim oskarżonym jest
Wiesław F., który miał obiecał
Zdzisławowi M. łapówkę w postacie motocykla marki Harley-Davidson w zamian za przychylność i pomoc w dostępie do kolejnych zleceń.
Oskarżonym, którzy nie przyznali się do winy grozi - podobnie jak prezydentowi kara 10 lat pozbawienia wolności, żużlowym prezesom - dwa lata w zawieszeniu na cztery.