Matematyk z wykształcenia, pasjonat fotografii - wernisaż Witolda Stachnika
access_time 2007-02-07 23:51:57
W salach TCK odbył się wernisaż prac fotograficznych Witolda Stachnika, matematyka z wykształcenia, pasjonata fotografii, człowieka, który podróżował po Polsce, świecie. Swoje wrażenia zawarł w świetnie wykonanych fotografiach.
1Tytuł wystawy "Okiem okien" nawiązuje do motywu przewodniego. Są nim okna, widok przez nie, okna różnych domów i kultur. Większość zdjęć, jak podkreślał ich autor, jest zdjęciem z kliszy. Właściwie żadne z nich nie jest obrabiane cyfrowo, więc jest to taki świat, który jest widziany i zastany w obiektywie.

Otwierając wystawę artysta przywołał słowa swojego francuskiego mistrza Henri Cartier Bresson'a, który uważał, że fotografia jest architekturą, kompozycją przestrzenną, tą kompozycją, którą fotograf stara się uchwycić i właściwie powinien uchwycić intuicją. Nieważne, kiedy naciśnie spust wyzwolenia migawki, ważny jest efekt, to ta decydująca chwila. Fotograf, robiąc zdjęcie, powinien pamiętać cały czas o tej kompozycji. Artysta zapytany o temat wystawy odparł, że "okno, to jest materiał, który fotografowie często już wykorzystywali, ja chciałem pokazać, że przez okno można patrzeć w różny sposób, może być ono traktowane jako sam element zdobniczy, ale również możemy patrzeć przez okno, na ludzi, którzy siedzą w oknie, możemy patrzeć na to, co w ogóle okno nam otwiera. Są to zdjęcia, które nazywam "przechodząc przez", tzn. pokazują, że to okno jest jakimś otwarciem na coś więcej, na jakąś tajemnicę". Dodał również, że "Okno pokazuje nam, co ciekawego się stało, zatrzymuje decydujący moment, można w nim zobaczyć człowieka. Czasem człowiek jest mały, jednak gdy się w niego wpatrzymy wydaje się, jakby chciał coś nam powiedzieć, gdybyśmy tylko do niego podeszli. Czasem ludzie, gdy widzą fotografa zaraz zamykają okno i zniknają. Starałem się jednak być niewidzialnym dla nich, tzn. uchwycić ich w tym momencie, żeby to okno nie stwarzało bariery, ale było takim otwarciem, otwarciem czasami do komunikacji pomiędzy ludźmi. Tak to traktuję." Artysta chciał, aby w swoich fotografiach uchwycić te niezwykle ulotne chwile, coś, co pozwala powiedzieć, że jest to coś magicznego, niezwykle ciekawego. "Jeżeli takie będą Państwa odczucia, będę szczęśliwy" - dodał po chwili.

Wystawa dostarczyła wielu wzruszeń oglądającym. Dyrektor Muzeum Okręgowego w Tarnowie zatrzymał się na dłużej przed fotografią, która prezentowała budynek dawnej restauracji żydowskiej przy ulicy Goldhamera. "To jest zdjęcie, które ma dla mnie ogromne znaczenie. Związana jest z nim dramatyczna historia. Na fotografii uwieczniony został napis w język żydowskim - jidysz. Oczywiście po wojnie, wszystkie żydowskie napisy, które jeszcze ocalały, zostały albo zniszczone, albo zamalowane. Tu ktoś je zamalował. Zamalował na szczęscie na tyle mocną farbą, że przetrwała ona do lat 70-tych i dopiero wtedy zaczęła odpadać. Po ukazaniu się napisu uczuliłem konserwatora wojewódzkiego, że kiedykolwiek robiony byłby jakiś remont tej kamienicy, to napis należy ocalić. Kilka lat temu dokonano remontu, niestety żydowski napis zamalowano "piękną" kolorową farbą. Cóż można powiedzieć... tyle jeszcze można było zrobić, że poprzez konserwatora skłoniono właściciela kamienicy, aby odtworzył napis. Jednak wykonano to nieudolnie. Widać, że dla niektórych parę słów po żydowsku to drobiazg, ale to jest przecież 500 lat historii Tarnowa. Dlatego, gdy zobaczyłem tę fotografię wzruszyłem się bardzo i poprosiłem autora, żeby sprzedał ją do muzeum."

Prezentowane na wystawie zdjęcia budzą zachwyt, dostarczają wrażeń metafizycznych. Ujawnia się w nich afirmacja świata, człowieka, mogą skłaniać współczesnego odbiorcę do refleksji natury egzystencjalnej.

tekst: Michał Stańczyk
fot. Michał Stańczyk kontakt: michalstanczyk(at)tarnow.net.pl
%%br%%
Komentarze...
testststs 10,2,9,1,A