Budynek wypełniony w części sianem zaczął płonąć jak pochodnia. Szalejący ogień błyskawicznie zajął stojącą przy stodole szopę, a od niej zapalił się drewniany dom. Jak relacjonują świadkowie zdarzenia, straż pożarna nie pojawiła się zbyt szybko. Trudno wyjaśnić, dlaczego nie przyjechali strażacy z bliższych od Bochni Proszowic. Rejonizacja okazała się w tym wypadku ważniejsza niż ludzkie nieszczęście.
Na późnym przybyciu straży pożarnej tragedia się nie kończy. Gdy strażacy przybyli już na miejsce okazało się, że nie mogą przystąpić do akcji ratowniczej, ponieważ od zabudowań nie był odłączony prąd. Na interwencję zakładu energetycznego czekano godzinę! - Patrzyliśmy bezradnie jak płonie dobytek tych ludzi i nic nie mogliśmy zrobić - relacjonuje sołtys Ispiny, Tadeusz Śleboda.
Stodoła i szopa spłonęły doszczętnie, a to, co zostało z domu nadaje się tylko do rozbiórki. Ale na szczęście w Ispinie i sąsiednich miejscowościach nie brakuje ludzi dobrej woli. Wczoraj, około południa do naszej redakcji zadzwonił proboszcz parafii Grobla - ks. Marian Wójcik, żeby zwrócić się z prośbą o opublikowanie apelu w sprawie pomocy pogorzelcom. - Pieniądze można wpłacać na nasze parafialne konto - mówi ks. Wójcik. - Można też przychodzić z pomocą bezpośrednio do mnie.
O tym, jak lokalna społeczność pomaga pogorzelcom napiszemy więcej w jutrzejszym wydaniu "Dziennika Polskiego". Spróbujemy się też dowiedzieć, dlaczego tak długo trzeba było czekać na odcięcie prądu w czasie akcji ratowniczej. Dzisiaj podajemy jeszcze tylko nr konta, na które można wpłacać pieniądze dla rodziny Kochańskich i Nosalskich: 4585 9100 0702 5000 0005 8900 01 z dopiskiem "Dla pogorzelców".
Paweł Bielak
Dziennik Polski
www.dziennik.krakow.pl