Z wstępnych ustaleń wynika, że mikrobus marki opel, przewożąc obywateli Niemiec, nagle zjechał na lewy pas jezdni i zderzył się czołowo z nadjeżdżającym TIR-em, ciężarówką marki volvo z naczepą, z woj. śląskiego. Udrzenie był tak mocne, że z opla wypadł na odległość kilkudziesięciu metrów silnik.
W wyniku wypadku kierowca oraz dwóch pasażerów busa, w tym kobieta, ponieśli śmierć na miejscu. Są to obywatele Niemiec - w wieku 37, 39 i 67 lat.
Dwóch innych pasażerów opla zostało odwiezionych do szpitala w Tarnowie; znajdują się oni na oddziale intensywnej terapii; w trakcie przygotowywania tej informacji stan jednego z nich był bardzo ciężki.
Lżejszych, niezagrażających życiu, obrażeń doznał kierowca TIR-a, który wczoraj miał opuścić szpital.
Policja na razie nie chce się wypowiadać, co mogło być przyczyną zjechania busa z drogi. Być może, sądząc po porze, w której wypadek zaistniał, kierowca opla zasnął za kierownicą? Badany będzie też stan techniczny pojazdu.
Przez kilka godzin trasa, na której doszło do tragedii, była zablokowana; kierowców obowiązywały wyznaczone przez policję objazdy.
Odcinek "czwórki", między Tarnowem, Pogórską Wolą i Ładną, obfituje w tragiczne wypadki. Kilka dni temu zginęła tu starsza kobieta potrącona przez osobowe renault.
- Wypada żałować, że zakładany remont K4 nie będzie prowadzony na tym odcinku w taki sam sposób jak na innych fragmentach tej drogi - mówi kom. Paweł Twardy, zastępca naczelnika tarnowskiej "drogówki". - Przydałyby się na drodze choćby tzw. pasy wybudzania, które uratowały życie niejednemu kierowcy, który przysnął za kierownicą.
WiesŁaw Ziobro
Dziennik Polski