Wojciech Sokołowski, skarbnik powiatu tarnowskiego: - Z tego, co się orientuję, nie wpłynęła żadna oferta. Więc jutro zbierze się w tej sprawie komisja przetargowa, ale tylko dla dopełnienia formalności, aby po prostu ten przetarg unieważnić.

Czy oznacza to, że starostwo odstępuje od sprzedaży swojej siedziby przy pl. Sobieskiego? Jakie będą dalsze losy budynku?

- Nie chcę się wypowiadać za Zarząd Powiatu, ale najprawdopodobniej będziemy dalej próbowali sprzedać ten budynek, oczywiście już za obniżoną cenę, zgodnie z ustawą o gospodarce gruntami i nieruchomościami. Kwota pochodząca z tej sprzedaży zaplanowana jest już zresztą w dochodach budżetowych starostwa na przyszły rok. Jest tam, co prawda, wpisana kwota, jaka oferowana była dotąd, ale - oczywiście - będzie trzeba ją skorygować o tyle, ile ustali Zarząd Powiatu w drugim postępowaniu przetargowym.

Na co zostaną przeznaczone pieniądze pochodzące ze sprzedaży budynku znajdującego się przy pl. Sobieskiego?

- Częściowo zostaną przeznaczone na spłatę kredytu zaciągniętego w 2004 r., właśnie w związku z brakiem środków pochodzących z planowanej sprzedaży tego budynku. Częściowo przeznaczone zostaną natomiast na realizację dalszych inwestycji zaplanowanych w przyszłorocznym budżecie powiatu, czyli głównie na kontynuację modernizacji siedziby starostwa przy ul. Narutowicza.

O ile obniżycie cenę budynku przy placu Sobieskiego w drugim postępowaniu przetargowym?

- Najprawdopodobniej będzie to obniżka o milion zł, gdyż zgodnie z ustawą o gospodarce nieruchomościami przy drugim postępowaniu trzeba się już opierać o kwotę wynikającą z opinii biegłego rzeczoznawcy. Wydaje się rzeczywiście, że początkowo zaproponowana kwota 3,4 miliona zł była zbyt wysoką jak na dzień dzisiejszy. Kwotą graniczną jest natomiast 2,49 mln, gdyż taka była opinia biegłego. Zarząd Powiatu musi jeszcze podjąć decyzję o obniżeniu ceny nieruchomości do tego poziomu. Będzie to najprawdopodobniej minimalne obniżenie ceny, do 2,4 mln, aby jak najwięcej środków uzyskać z tego obiektu.

RozmawiaŁ
Janusz Smoliński

Dziennik Polski