Trudne jest życie artysty. Ciągle w trasie, z koncertu na koncert. Maciek Stuhr, ledwo zdążył do Tarnowa, a jeszcze publiczność bawiła się z Kabaretem Koń Polski, gdy Kabaret Ani Mru Mru, Jerzy Kryszak i Irek Krosny już byli w drodze do Krakowa, gdzie czekał ich kolejny występ w Hali Wisły.
Mimo to artyści zechcieli odpowiedzieć na to jedno pytanie – Co Pana śmieszy w Tarnowie?
[[fotka2]]Ireneusz Krosny
Byłem kilkakrotnie w Tarnowskim Centrum Kultury. Z tego, co pamiętam było bardzo sympatycznie. Z tym, że ja praktycznie przyjeżdżałem na Starówkę, podjeżdżałem pod Tarnowskie Centrum Kultury, wchodziłem do środka i tyle widziałem Tarnowa. Tak, że mało tego Tarnowa znam. Nie miałem nigdy takiego czasu, aby pochodzić po Tarnowie, pooglądać miasto. Mieszkam w Tychach i tak sobie w tych Tychach mam znajomych z Tarnowa. Fajni ludzie, sympatyczni.
A tutaj trochę cierpię jak przyszedłem na tę salę, dlatego, że bardzo mi się nie podoba sposób ułożenia widowni. Jest ogromna pustka między sceną, a pierwszym rzędem, czyli ktoś, kto to wymyślił, skasował wszystkie najlepsze miejsca. Uważam, że rozsądne to nie jest. Ludzie płacą za bilety, aby być najbliżej, a tu się im sprzedaje miejsca jak najdalej. Tu jest bardzo szeroko, a pusto z przodu. Można by to było całkiem spokojnie zwęzić, przybliżyć do przodu. Tu zrobili tak, że ci ostatni po bokach - to im naprawdę współczuję. Tak się oglądają na scenę … o tak.. patrz foto;)
To wbrew pozorom ma ogromne znaczenie ta pustka taka. Ona bardzo psuje atmosferę, zupełnie inny kontakt, jesteśmy daleko od siebie - tak od razu.
Marcin Wójcik – Ani Mru-Mru
Nie, nie - mnie w Tarnowie nic nie śmieszy. Za to śmieszy mnie inne miasto w pobliżu, tzw. Ropczyce, w których spędziliśmy ostatnio 35 minut przez nie przejeżdżając. Powód jest taki, że są jedne światła dla pieszych, które powodują gigantyczny korek - 20 km w jedna i 20 km w druga stronę. Strasznie śmieszna rzecz, naprawdę…
[[fotka3]]Michał Wójcik Ani Mru-Mru
Rozśmieszyła, śmieszy i bawi mnie sytuacja w Tarnowie, ponieważ spotkałem się tu z najlepszymi hamburgerami w Polsce. Nie wiem czy jeszcze jest to miejsce, ale było takie przy Rynku, gdzie na rogu jest Mac Donald i z drugiej strony był taki fast food gdzie były przypiekane bułki na blaszce, Przesmaczne i przedobre i to mnie zawsze bawi i zawsze jak jestem w Tarnowie to tam idę i jem.
Jerzy Kryszak.
Kilka razy byłem w Tarnowie. Pamiętam tylko tyle, że byłem w Hali, ewentualnie w Centrum Kultury Nie śmieszyło mnie nic, ponieważ niczego nie byłem w stanie zobaczyć.
Maciek Stuhr
Najbardziej mnie śmieszą drogi dojazdowe, ale w zasadzie jest to śmiech przez łzy, zawsze tutaj stoję w korku, czy jadę od strony Krakowa, czy od strony Warszawy. I tak marzę już o tej autostradzie, do której już tak niewiele brakuje i wtedy będę przyjeżdżał chyba co tydzień.
Leszek Malinowski – Koń Polski - Hela
Ja jestem tu dopiero od 15 minut i nic mnie za bardzo nie rozśmieszyło. Powiedziałbym więcej - zaskoczyło mnie, że pociąg przyjechał punktualnie co do minuty, taksówkarz był bardzo miły, taksówka była stosunkowo niedroga. Powiedziałbym, że nic mnie nie śmieszy, a wszystko cieszy.
Jacek Jankowski menadżer Jurka Kryszaka
Bo jeszcze nie szukał kolega herbaty, bo tutaj, jak jest impreza i jest paręset osób, to ajent nie przychodzi do pracy i bufet jest nieczynny, bo się nie opłaca. Bardzo bogaci są tu ludzie, bogate miasto… to ciekawostka. (komentarz do wypowiedzi Heli)
Przyjechaliśmy z Warszawy z Jurkiem Kryszakiem, chcieliśmy się napić w hali herbaty i okazuje się ze bufet jest nieczynny, bo pan ajent nie przychodzi w dniu imprezy, bo można zarobić przecież pieniądze. Ludzie chodzą wkoło i pytają gdzie jest bufet. Dla mnie to jest śmieszne… albo to jest bardzo bogaty człowiek.
Waldemar Sierański Koń Polski - Marian
Co mnie śmieszy? Że ciężko jest tu przyjechać - przynajmniej z Krakowa. Jedzie się tu dwie godziny, jest się już o krok, a jeszcze się nie jest. Bardzo duże miasto to jest.