Niedawno pewien tarnowianin zawiadomił policję, że 3 września br za pośrednictwem internetu, postanowił kupić samochód sprowadzony z Niemiec. Na poczet przyszłej transakcji wpłacił zaliczkę w kwocie 2 tys. zł. Do tego czasu jedank nie ma ani zamówionego pojazdu, ani pieniędzy.
- Klient zaliczkę wpłacił na podane konto bankowe. Zapewne za zgodą prokuratora je sprawdzimy, podobnie jak hasło właściciela oferty, ale i tak nie ma gwarancji, że sprawcy oszustwa uda się udowodnić cokolwiek - mówi Andrzej Sus, rzecznik prasowy tarnowskiej policji. - Przestępcy umieją się zabezpieczyć przed prostą wpadką, co potwierdza praktyka. Z tych powodów należy bardzo ostrożnie podchodzić do sprawy internetowych transakcji. Coś, co np. w Europie zachodniej dobrze się sprawdza i funkcjonuje, u nas zaczyna sprawiać problemy.
Rzecznik policji twierdzi też, że duża część samochodów z Niemiec trafia do Polski w bardzo złym stanie, tylko po to, by ich "papiery" wykorzystać w legalizacji innych - skradzionych - pojazdów. (ziob)