- Prezydent miasta odmówił nam przyjęcia do SP 11 naszych dzieci i jesteśmy po prostu zdruzgotane taką postawą władz miasta - mówi Maria Chmielewska, jedna z matek z Wierzchosławic. - Interweniowałyśmy już w tej sprawie, gdzie się tylko da, ale nadal nie mamy ze strony prezydenta miasta jasnej i klarownej odpowiedzi, czy przyjmie od września nasze dzieci do tej szkoły.
Maria Chmielewska ma 7-letnią córeczkę Agnieszkę, która wymaga specjalnej troski w szkole. Agnieszka idzie teraz do pierwszej klasy. Dotąd uczyła się w przedszkolu integracyjnym w Mościcach i - jak wspomina matka - nie było z jej przyjęciem do tego przedszkola żadnego problemu. Dziecko świetnie dawało sobie radę na zajęciach.
- Agnieszka wykonywała polecenia w grupie tak jak inne dzieci, słuchała z zainteresowaniem, ale wymagała specjalnego podejścia ze strony nauczyciela - mówi matka Maria Chmielewska.
Wspólnie z dzieckiem pani Chmielewskiej do tego samego przedszkola w Mościcach uczęszczał także Bartuś, syn innej mieszkanki gminy Wierzchosławice, Ewy Curyło. On również wymaga specjalnej opieki ze strony nauczyciela.
- Dlatego jako świetny wybór dla naszych dzieci uznaliśmy posłanie naszych pociech do Szkoły Podstawowej nr 11, gdyż jest to szkoła z oddziałami integracyjnymi, przy tym niewielka i położona na uboczu - mówią rozżalone matki.
Ze strony władz miasta napotkały jednak na odmowę przyjęcia ich dzieci do Szkoły Podstawowej nr 11. W tej szkole ważyło się akurat, czy zostanie otwarta klasa integracyjna dla pierwszaków.
- Wtedy pani dyrektor miała tylko jedno zgłoszenie z orzeczeniem, ale teraz - jak dowiedziałyśmy się - pani dyrektor ma już troje dzieci z orzeczeniami, więc klasa integracyjna w tej szkole i tak powstanie - mówi Maria Chmielewska. - Nam jednak kazano czekać na odpowiedź władz miasta aż do sierpnia i dopiero wtedy mamy mieć ostatecznie potwierdzone, że nasze dzieci będą mogły uczęszczać do "jedenastki". Usłyszałysmy też, że pierwszeństwo mają dzieci z terenu Tarnowa.
Stanowisko władz miasta jest w tym przypadku takie, że to gmina Wierzchosławice powinna zapewnić na swoim terenie możliwość nauczania dla dzieci niepełnosprawnych i stworzyć tam na przykład klasę integracyjną. Wiadomo jednak, że takiej klasy nie ma na terenie gminy i nic nie wskazuje na to, aby powstała.
Dlatego Maria Chmielewska i Ewa Curyło zapowiadają, że będą walczyły do końca, aby ich dzieciaki zostały przyjęte do SP 11. Jak nam powiedziały, usłyszały z ust dyrektora Świerczka takie zapewnienie, ale było to jedynie zapewnienie ustne.
- Na razie nie usłyszałyśmy także żadnej przekonującej nas odpowiedzi ze strony pana prezydenta na pytanie, dlaczego nasze dzieci nie mogą chodzić do Szkoły Podstawowej nr 11 - mówią rozżalone. - Słowa, które usłyszałyśmy, po prostu nas nie przekonują.
Sprawą przyjęcia Bartusia i Agnieszki do SP 11 zainteresował się już także rzecznik praw ucznia z krakowskiego kuratorium oświaty. Według przewodniczącego miejskiej komisji oświaty Stefana Wrony, dwoje niepełnosprawnych dzieci z Wierzchosławic powinno zostać przyjętych do SP 11 od razu, bez robienia żadnych wtrętów ze strony władz.
Dyrektor Stanisław Świerczek, z którym wczoraj rozmawialiśmy, powiedział, że na razie skierował do Szkoły Podstawowej nr 11 tylko jedno orzeczenie odnośnie dziecka niepełnosprawnego. Drugie dopiero jest w przygotowaniu.
Postawę magistrackich władz tłumaczy koniecznością zapewnienia przede wszystkim dzieciom z terenu miasta nauki w oddziałach integracyjnych.
- Prowadzenie oddziałów integracyjnych, podobnie zresztą jak nauczania w pozostałych klasach, jest zadaniem własnym każdej gminy - tłumaczy dyrektor Świerczek. - Nasza postawa nie wynika więc z niechęci czy też ze złej woli, wręcz przeciwnie: współczujemy maluchom z Wierzchosławic. Nauczanie tym dzieciom, zgodnie z zapisami ustawy o systemie oświaty, powinien jednak zapewnić nie samorząd miejski Tarnowa, ale wójt Wierzchosławic.
Jak powiedział dyrektor Świerczek, na razie nie może też jasno zdeklarować, czy przyjmie Agnieszkę i Bartusia we wrześniu do SP 11, gdyż to będzie zależało od tego ile podań o przyjęcie do klasy integracyjnej w tej szkole wpłynie jeszcze w lipcu i sierpniu z terenu miasta.
- Raz w miesiącu w poradni psychologiczno-pedagogocznej odbywają się posiedzenia, więc będą jeszcze w lipcu i sierpniu, i dopiero wtedy będziemy ostatecznie wiedzieć, ile dzieciaków niepełnosprawnych chce uczęszczać do tej szkoły - tłumaczy dyrektor Świerczek. - Wtedy będę mógł odpowiedzieć paniom Chmielewskiej i Curyło, czy przyjmiemy ich dzieci do SP 11.
Ustawa o systemie oświaty określa ścisłe limity klas integracyjnych prowadzonych w szkołach. Najmniej taka klasa może liczyć 15 uczniów, w tym trzech z orzeczeniami, a najwięcej 20 dzieciaków, w tym pięciu z orzeczeniami.
Janusz Smoliński