Betonowa operacja na "kocich łbach" nie spodobała się mieszkańcom. Remont ul. Franciszkańskiej w ogniu krytyki
access_time 2022-07-21 13:00:00
Dobiega końca remont ul. Franciszkańskiej w Tarnowie. Prace kosztowały prawie milion złotych. Urzędnicy zapowiadali, że w jego rezultacie klimatyczna uliczka biegnąca w sąsiedztwie klasztoru oo. bernardynów "odzyska dawny blask". Efekt nie podbił jednak serc tarnowian. "Kolejny Inwestycyjny koszmarek", "Tragedia", "Ręce opadają", "Masakra", "To wygląda strasznie" - to najczęstsze reakcje mieszkańców na widok ułożonego na nowo historycznego bruku z "kocich łbów".

Drugi etap remontu ul. Franciszkańskiej rozpoczął się w lutym tego roku. Urokliwa uliczka, która jest częścią chronionego historycznego układu urbanistycznego miasta, była w fatalnym stanie - nierówna, dziurawa, pokruszona, pełna głębokich kolein. Pierwotnie urzędnicy planowali położyć tam asfalt, jednak po interwencji mieszkańców i konserwatora zabytków, zdecydowano się pozostawić nawierzchnię z tzw. "kocich łbów", ułożyć ją na nowo i zalać betonem. Efekt końcowy spotkał się z ogromną falą krytyki.

- Kiedy w 2016 r. pojawiła się informacja o zamierzonej przez Zarząd Dróg i Komunikacji wymianie nawierzchni brukowanej z otoczaków, tzw. „kocich łbów” na asfaltową w historycznej części miasta, rozpocząłem działania by temu zapobiec i udało się. Pierwszy odcinek wschodni został poprawnie odnowiony. Konserwator zabytków zadeklarował, że nie będzie więcej zgody na asfalt w historycznej części Tarnowa. I tak, na szczęście, się dzieje. Jakoś nie zaglądałem na Franciszkańską od czasu, kiedy zaczęto układać od nowa nawierzchnię z otoczaków na południowym i zachodnim odcinku ulicy. Ale wczoraj zostałem zaalarmowany przez przyjaciela i dzisiaj tam zaglądnąłem. Ze zdumieniem zobaczyłem niezrozumiałą partaninę. Niezrozumiałą, bo przecież ktoś to zlecił, finansuje i nadzoruje. I co? To jako żywo przypomina partaninę pierwszego remontu górnego odcinka ul. Krakowskiej. Ten nowo ułożony bruk zupełnie nie przypomina jakiegokolwiek historycznego z otoczaków. To wygląda jakby wylano beton, a dla „ozdoby” okraszono go kamieniami. I znowu wyrzucono pieniądze, ale już nie w błoto, a bardziej nowocześnie - w beton - napisał na swoim profilu fb Stanisław Siekierski, znany pasjonat Tarnowa i znawca jego dziejów.

Dyrektor Zarządu Dróg i Komunikacji w Tarnowie, Artur Michałek nie chce komentować wątpliwych walorów estetycznych odnowionej drogi. Przekonuje jednak, że wybrano najlepsze rozwiązanie - takie, które pozwoliło zachować równowagę między wygodą kierowców, a troską o historyczny charakter tego miejsca. - Rodzaj nawierzchni to efekt uzgodnień z konserwatorem zabytków. Otoczaki musiały być pokryte betonem, po to by zapewnić trwałość konstrukcji. Po tej ulicy jeżdżą samochody, również te o większym tonażu, takie jak śmieciarki, musi mieć więc odpowiednią przyczepność, a przede wszystkim trwałość. Otoczaki zanurzone są w warstwie betonu dlatego, żeby później się nie poluzowały i nie powypadały. Musieliśmy tu więc pogodzić różne interesy - historyczne, techniczne i estetyczne - tłumaczy Artur Michałek.

Koszt prac to prawie 1 milion złotych, pieniądze pochodzą z budżetu miasta. Remont ma się zakończyć na przełomie lipca i sierpnia.

ac / fot. T. Schenk, ZDiK

Komentarze...
testststs 10,2,9,1,A,821