Zapadł wyrok ws. matki, która pod wpływem alkoholu nafaszerowała swoje dziecko psychotropami. Jest łagodniejszy niż zakładano
access_time 2023-12-05 13:27:00Do zdarzenia doszło w piątkowy wieczór, 19 sierpnia 2022 roku, w jednym z domów w Łękawicy (gm. Skrzyszów). 31-letnia wówczas Monika S. podczas alkoholowej libacji ze swoim bratem i dwoma innymi mężczyznami, podała swojemu 6-letniemu synowi Kacprowi środki psychoaktywne, które sama zażywała. Pogotowie wezwała babcia dziecka, kiedy zauważyła u chłopca niepokojącą zmianę zachowania - osłabienie i objawy nadmiernej senności. 6-latek w stanie zagrażającym życiu trafił do szpitala, gdzie został poddany płukaniu żołądka i zaintubowany, ale na szczęście udało się go uratować. Wezwani na miejsce policjanci zatrzymali matkę chłopca. Zanim to jednak nastąpiło, agresywna kobieta zaatakowała funkcjonariuszy. Jak można przeczytać w akcie oskarżenia, pluła, znieważyła, biła i kopała funkcjonariuszy, powodując u jednego z nich uraz kolana.
Prokuratura postawiła Monice S. dwa zarzuty - usiłowanie zabójstwa syna z zamiarem ewentualnym oraz znieważenia interweniujących policjantów i naruszenia ich nietykalność cielesnej, za co groziło jej od 3 do 15 lat pozbawienia wolności. Zgodnie z postanowieniem sądu kobieta została umieszczona w areszcie tymczasowym, gdzie spędziła w sumie 11 miesięcy.
Ze względu na dobro dziecka i jego rodzeństwa, proces toczył się za zamkniętymi drzwiami. 30 listopada zapadł wyrok. Okazało się, że sąd zmienił kwalifikację prawną czynu na łagodniejszą, przyjmując że oskarżona nie działała z zamiarem ewentualnym zabójstwa. W efekcie kobieta została skazana na łączną karę 1 roku pozbawienia wolności, przy czym na poczet orzeczonej kary zaliczono jej okres zatrzymania i tymczasowego aresztowania, który wynosi 11 miesięcy.
- Co do pierwszego zarzutu, sąd zmienił opis i kwalifikację prawną czynu. Co jest istotne, sąd nie przyjął usiłowania zabójstwa w zamiarze ewentualnym - mówi sędzia Małgorzata Stanisławczyk-Karpiel, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Tarnowie. Jak dodaje, koncepcja prokuratury była "trochę na wyrost i trudna do obronienia", a znajdująca się pod wpływem alkoholu matka "chciała, żeby dziecko poszło szybko spać, bo w domu byli goście".
- Sąd uznał Monikę S. winną tego, że 19 sierpnia, działając pod wpływem alkoholu i nie zachowując należytej ostrożności w obchodzeniu się lekami, w tym w odniesieniu do przesłanek dopuszczalności i zasad aplikowania ich dzieciom, nie mając zamiaru spowodowania śmierci 6-letniego syna Kacpra oraz wywołania u niego jakiegokolwiek ciężkiego uszczerbku na zdrowiu, podała mu m.in., spośród ogólnej liczby czterech tabletek nieustaloną liczbę nie więcej niż trzy tabletki leku Alpragen, zawierającego substancję psychotropową o nazwie aplrazolam oraz nieustaloną liczbę nie więcej niż trzech tabletek zawierających w swoim składzie substancję psychotropową o nazwie zolpidem, czym w sposób nieumyślny spowodowała u niego ciężki uszczerbek na zdrowiu pod postacią choroby realnie zagrażającej życiu. Sąd wymierzył jej za to karę 10 miesięcy pozbawienia wolności - przekazała nam sędzia Małgorzata Stanisławczyk-Karpiel.
- Jeżeli chodzi o drugi zarzut, ataku na funkcjonariuszy, sąd uznał ją winną i wymierzył jej karę 4 miesięcy pozbawienia wolności. Ponadto orzekł od oskarżonej na rzecz pokrzywdzonego jednego z funkcjonariuszy środek kompensacyjny w postaci zadośćuczynienia za krzywdę poprzez zapłatę 4 tys. zł, a w miejsce tych dwóch kar - 10 i 4 miesięcy - wymierzył karę łączną 1 roku bezwarunkowego pozbawienia wolności. Na poczet tej kary zaliczył okres zatrzymania i tymczasowego aresztowania 11 miesięcy. Sąd również zwolnił ją od obowiązku zapłaty kosztów sądowych - dodaje.
Ze względu na niejawny charakter rozprawy, sąd nie ujawnia motywów działania oskarżonej. Wyrok jest nieprawomocny.
Kobieta nie była wcześniej karana. Poza 6-letnim synem ma jeszcze dwójkę starszych dzieci, które przebywają w pieczy zastępczej u swojej babci.
Agnieszka Cichy / fot. archiwum