%%br%%
56-letni Stefan Dembowski, hydraulik z zawodu. Do 1993 roku mieszkał w Legionowie, prowadząc własną firmę. Następnie wyjechał z kraju do USA, sfrustrowany tym, że do władzy doszedł Sojusz Lewicy Demokratycznej. W Stanach Zjednoczonych dorobił się majątku. Ma dobrze prosperującą firmę budowlaną. Jest czwartym kandydatem na urząd prezydenta miasta. Wystawił go bezpartyjny komitet "Kocham Tarnów" Marka Ciesielczyka.
Emigrant nie wybrał Tarnów przypadkowo, był tutaj na sylwestra i wtedy zakochał się w naszym mieście. Pierwszym krokiem Stefana Dembowskiego do prezydentury było sporządzone przez niego w obecności notariusza oświadczenie, w którym deklaruje, że gdy wygra, całkowicie zrzeka się wynagrodzenia należnego na stanowisku szefa tarnowskiego samorządu, czyli blisko pół miliona złotych netto za czas całej kadencji. Pomysł zaczerpnął z USA, gdzie większość włodarzy tamtejszych miasteczek kieruje samorządami społecznie.
Tarnów ma swojego Stana Tymińskiego? Marek Ciesielczyk, lider komitetu "Kocham Tarnów" zaprzecza. Twierdzi, że Dembowski nie tylko odwiedza nasz region, ale zamierza osiedlić się w Tarnowie na stałe. To nie koniec obietnic. Jeśli kandydaci "Kocham Tarnów" zdobędą większość w nowej radzie miasta, podejmą uchwałę zwalniającą emerytów, studentów i uczniów z opłat za przejazdy autobusami. W dalszej kolejności, jeśli dochody miasta na to pozwolą, bilety mają być darmowe dla wszystkich, a parkingi bezpłatne.
>>Poznaj bliżej kandydaturę Stefana Dembowskiego
w Serwisie Wyborczym - Wybory Prezydenckim 2010<<