Mundurowych zaalarmowała żona desperata. Z jej informacji wynikało, że mężczyzna, który znajduje się na terenie Melsztyna zamierza popełnić samobójstwo. Na miejsce został wysłany najbliższy patrol policji w składzie: st. sierż. Mateusz Kawa i sierż. Krzysztof Krawczyk. - Poszukiwania samochodu i samego pana, policjanci rozpoczęli sprawdzanie terenu wzdłuż Dunajca i drogi W 980. Nie przyniosło to niestety oczekiwanego rezultatu. Sytuacja z minuty na minutę stawała się coraz bardziej nerwowa. Mimo to mundurowi zachowali zimną krew i postanowili poszerzyć obszar poszukiwań. Jadąc powoli od Charzewic w stronę Melsztyna i rozglądając się dookoła, zauważyli drogę gruntową, prowadzącą w kierunku rzeki, a na niej świeżo odbite ślady samochodu. Zdecydowali pójść tym tropem i po przejechaniu 100 metrów znaleźli poszukiwany samochód, a obok, w zaroślach, ubranego w krótkie spodenki i trzęsącego się z zimna, w strugach deszczu mężczyznę - relacjonuje asp. sztab. Paweł Klimek, rzecznik prasowy tarnowskiej policji.

Obok mężczyzny leżał nóż, a wszędzie dookoła było dużo krwi. Jak się okazało, krakowianin w okolicy serca miał ranę kłutą, a na nadgarstku mocno krwawiącą ranę ciętą. Policjanci natychmiast przystąpili do pomocy. Zatamowali krwawienie, a następnie opatrzyli mężczyźnie rany i okryli go folią termiczną, żeby nie doszło do wychłodzenia organizmu. Do czasu przyjazdu medyków, zajmowali go rozmową, by nie stracił przytomności. 

Na miejscu pojawił się też drugi patrol policjantów z Tarnowa. Pomogli oni kolegom zająć się rannym i zapewnili bezpieczny i sprawny przejazd karetce. Po przyjeździe pogotowia ratunkowego okazało się, że mężczyzna stracił dużo krwi i jest w stanie wstrząsu. Został przewieziony do szpitala.

Fot. KMP w Tarnowie