Decyzja radnych zapadła błyskawicznie. 13 była za, 10 przeciw. Za zwiększeniem głosowali głównie radni z PiS, SP i części Tarnowian, przeciw była głównie PO, SLD oraz jeden radny Tarnowian - Janusz Małochleb. Decyzja oznacza, że sklepy i restauracje, w których sprzedawany jest alkohol muszą być oddalone od kościołów i placówek oświatowych o co najmniej 100 m. Wyjątek radni zrobili dla Starego Miasta, gdzie obowiązywać ma odległość ustalona dwa lata temu, czyli 30 m. Przed podjęciem decyzji rada zapoznała się z danymi, z których wynika, że wg zapisów nowego prawa, koncesje na alkohol straci ponad 20 sklepów i kilka restauracji. Nie stanie się to jednak od razu. Przyznane przed zmianą prawa koncesje będą ważne aż do momentu wygaśnięcia. Decyzja radnych oznacza ponadto, że z pracą będzie musiała, najprawdopodobniej, pożegnać się część personelu zatrudnionego w sklepach, które są zbyt blisko szkół i kościołów. KOMENTARZ REDAKCJI Radni głosujący "za" nie przejęli się tym, że ludzie mogą stracić pracę, że Tarnów zmieniając co chwilę prawo traci (i tak już niską) wiarygodność w oczach inwestorów. Dlaczego to zrobili? By zwalczać alkoholizm - tak twierdzą. Zdrowy rozsądek (i opinie wielu ekspertów) podpowiada nam jednak, że kilkadziesiąt metrów nie ma żadnego, lub prawie żadnego znaczenia. Dużo ważniejsza jest profilaktyka. Ale żeby wskazać młodzieży (a to właśnie młodych chcą chronić radni - tak przekonują) alternatywę na atrakcyjniejsze spędzanie wolnego czasu trzeba pomyśleć, pokombinować, mieć wiedzę. Na myślenie zaś w radzie nie ma chyba ostatnio czasu. Wybory przecież coraz bliżej, pseudopolityczna wojenka trwa, Tarnów od wielu miesięcy dryfuje, a rada bawi się w najlepsze. I jeszcze jedno. Skoro taka wielka jest radnych troska o zdrowie młodzieży, niech zrobią coś ze sklepem z dopalaczami, który działa w najlepsze trując klientów chemicznym świństwem.