-O takiej sytuacji decydują pieniądze - mówi Edward Rusnarczyk, dyrektor TOSiR-u w Tarnowie. - Polscy ratownicy są cenieni, ze względu na swoje kwalifikacje, w wielu krajach. Część z nich wyjeżdża nad Morze Śródziemne, gdzie zarobki są nieporównywalne z tymi, które my możemy zaproponować.
Z tego powodu dyrekcja TOSiR-u rozpoczęła gorączkowe
poszukiwania wykwalifikowanych ratowników, by z nastaniem sezonu było można bezpiecznie otworzyć basen na Górze św. Marcina.
- Były kłopoty, ale uporaliśmy się z nimi - informuje dyrektor Rusnarczyk. - W poszukiwaniu ratowników pomogły nam przede wszystkim Powiatowy Urząd Pracy i WOPR. Jesteśmy im za to bardzo wdzięczni. Zagrożenie minęło. Basen na Górze św. Marcina będzie normalnie funkcjonował.
Czy zagrożenie minęło na zawsze? Raczej wątpliwe. Polskich ratowników coraz częściej i coraz bardziej będzie ciągnęło na południowe wody. Nawet zatrudnienie tylko na okres lata daje profity. Dyrektor Rusnarczyk nie dziwi się aspiracjom ratowników.
- To trudny zawód. Trudny, stresujący i odpowiedzialny. Żeby uzyskać kwalifikacje ratownika wodnego trzeba zaliczyć dwa kursy oraz nabyć dodatkowe uprawnienia. A tylko ratownik wodny może podjąć się samodzielnej pracy i tylko tacy nas interesują.
Najwięcej problemów jest z zatrudnieniem ratowników sezonowych - ci, którzy związani są stałą umową z TOSiR-em, stanowią bardziej stabilną kadrę. W sezonie TOSiR zatrudnia 12 ratowników, w tym siedmiu w pływalni krytej przy ul. Piłsudskiego. Ratownik w TOSiR-ae w ciągu miesiąca zarabia średnio 1,4 tys. zł brutto.
(ziob)
Dziennik Polski