Prokurator Elźbieta Potoczek-Bara przypomina okoliczności zdarzenia.
- 12 grudnia 2013 roku dwóch mężczyzn na nieużytkowanej działce znalazło wystające z ziemi metalowe butle. Mężczyźni postanowili przenieść butle do miejsca zamieszkania, dokonać ich pocięcia i następnie sprzedaży w punkcie skupu złomu - relacjonuje.
Według ustaleń prokuratury mężczyźni wydobyli z ziemi łącznie 6 butli, które następnie przewieźli na teren posesji jednego z nich. W trakcie wydobywania butli z ziemi, z jednej z nich ulotniła się substancja, a podczas demontażu kolejnej doszło do nagłego wydostania się z niej bezbarwnej substancji.
- Z powodu duszności i pogorszenia stanu zdrowia obu mężczyzn, wieczorem wezwano karetkę pogotowia ratunkowego, która przewiozła ich do szpitala. Jeden z mężczyzn pomimo podjętych przez lekarzy działań medycznych zmarł. Przeprowadzone oględziny wykazały, że przyczyną jego śmierci była ostra niewydolność krążeniowo-ddechowa w przebiegu zatrucia. U drugiego z mężczyzn stwierdzono ciężki uszczerbek na zdrowiu - dodaje.
Przeprowadzone po zdarzeniu działania jednostek Straży Pożarnej nie wykazały, by doszło do zanieczyszczenia terenu. Podczas oględzin miejsca zdarzenia zabezpieczono łącznie 7 butli. W toku śledztwa przesłuchano także kilkudziesięciu świadków, uzyskano opinie biegłych, zgromadzono dokumenty.
Co było w butlach?
Ekspertyza Wojskowej Akademii Technicznej w Warszawie wskazuje na obecność w butlach m.in. chlorku winylidenu. Stwierdzone w butlach substancje to bezbarwne i bezwonne gazy, które powodują m.in. podrażnienia dróg oddechowych, pokarmowych oraz skóry i oczu.
W ocenie biegłych przechowywanie butli w ziemi, gdzie były narażone na czynniki atmosferyczne (zmiany temperatury i wilgotności) mogło doprowadzić do samoczynnego rozszczelnienia, ale po upływie kilkudziesięciu lat. Z poczynionych ustaleń wynika, że jedna z zabezpieczonych butli pochodzi sprzed ponad 60 lat, natomiast kolejne sprzed kilkudziesięciu lat.
W śledztwie Prokurator prowadził czynności zmierzające do ustalenia producentów butli, użytkowników i osób odpowiedzialnych za ich utylizację.
- Z ustaleń tych wynika, że dwie z butli były w posiadaniu jednego z tarnowskich przedsiębiorstw. W latach 2008-2013 zostały przeznaczone do likwidacji i utylizacji. Dokumentacja likwidacyjna nie zawierała szczegółowych danych w zakresie poszczególnych przeznaczonych do utylizacji przedmiotów. Pozostałe przeprowadzone dowody także nie pozwoliły na ustalenie przebiegu likwidacji i utylizacji poszczególnych przedmiotów. Nie prowadzono bowiem szczegółowej ewidencji wyposażenia likwidowanej jednostki - tłumaczy prokurator.
Śledczy podjęli decyzję o umorzeniu postępowania z powodu niewykrycia sprawcy.