"Nieprawdziwy, absurdalny i nierzetelny" - policja o reportażu "Tarnowski schemat"
access_time 2020-01-31 17:54:00
Komenda Wojewódzka Policji w Krakowie opublikowała stanowisko w sprawie głośnego reportażu portalu onet.pl "Tarnowski schemat" o lokalnej "ośmiornicy" policjantów, urzędników i lekarzy, którzy próbują wsadzić do zakładu psychiatrycznego skonfliktowane z nimi zdrowe osoby. Poniżej publikujemy pełny tekst oświadczenia.

W związku reportażem Mateusza Baczyńskiego i Marcina Wyrwała pt. „Tarnowski schemat” jaki ukazał się 28 stycznia br. na portalu onet.pl pod linkiem https://wiadomosci.onet.pl/tylko-w-onecie/tarnowski-schemat/6gweg0s Komenda Wojewódzka Policji w Krakowie dementuje nieprawdziwe, wręcz absurdalne informacje w nim zawarte, a w szczególności dziennikarskie rewelacje dotyczące funkcjonowania w tarnowskiej Policji (również „prokuratura i sąd”) rzekomego „procederu” zamierzonego „wsadzania do zakładu psychiatrycznego zdrowych osób”.

Otóż na wstępie materiału reporterzy Onetu prezentują widzowi, że „niewygodna” osoba która „podpada” „lokalnemu establishmentowi” jest kierowana przez sąd na badania psychiatryczne a biegli orzekają chorobę psychiczną i zalecają zamknięcie w zakładzie psychiatrycznym lub domu pomocy społecznej. Ta wizja jak koszmaru to oczywiście tylko przejaw dziennikarskiej fantazji (być może autorzy inspirowali się surrealistyczną powieścią Franza Kafki) i nie ma odzwierciedlenia w rzeczywistości. Niestety widz bez poznania szczegółów poszczególnych spraw karnych, pod wrażeniem wybiórczo dobranego materiału może łatwo ulec wymowie reportażu i uwierzyć w prezentowaną tezę o mrocznym „tarnowskim schemacie”. W tej zabawie w dziennikarstwo śledcze brakuje jeszcze ... legendarnej czarnej wołgi.

Dziennikarze dla poparcia swej tezy na początku reportażu prezentują przypadek zatrzymania braci S. Niestety redaktorzy nie raczyli zapytać rzecznika prasowego tarnowskiej Policji o tą sprawę, a szkoda. Dowiedzieliby się wówczas, że 21 marca 2018 roku policjanci z Komisariatu Policji Tarnów-Centrum realizowali na polecenie sądu doprowadzenie Jana S. i Władysława S. na badania, w asyście personelu medycznego. Mężczyźni nie respektowali sądowego nakazu, nie zastosowali się do poleceń policjantów i stawiali czynny opór. Zastosowano zatem wobec nich siłę fizyczną a wobec jednego także kajdanki. Następnie doprowadzani zostali przewiezieni do Sądu Rejonowego w Tarnowie, gdzie zostali przekazani do dyspozycji biegłych.Po wykonaniu tych czynności zostali zwolnieni i przewiezieni przez policjantów do swojego domu. Ponadto, 11 kwietnia 2019 roku udzielono asysty pracownikom Gminy Tarnów oraz lekarzowi weterynarii podczas czynności czasowego odebrania braciom zwierząt gospodarczych - zgodnie z decyzję Wójta Gminy Tarnów (wydaną z uwagi na fatalne warunki w jakich przebywały zwierzęta).

Każdy organ działa w granicach swoich kompetencji i zadania, do których jest powołany. Teza Onetu, że urzędnik opieki społecznej dogaduje się z policjantem i sędzią żeby pozbawić kogoś dobytku to poważne zarzuty, wręcz pomówienie. W takich sprawach po dziennikarzach poważnego medium należałoby się spodziewać konkretnych dowodów rzekomej zmowy a nie tylko graficznej prezentacji rzekomych zależności. To kpina z widzów, czytelników, nie mówiąc już bezpodstawnym szarganiu dobrego imienia urzędników państwowych dla celów sensacyjnego reportażu mającego zapewne zwiększyć oglądalność strony internetowej.

Po przypadku braci S. autorzy reportażu na poparcie tezy o „tarnowskim schemacie” ukazują rzekomo „łudząco podobną sprawę” sporu sąsiedzkiego Katarzyny G. z miejscowym policjantem Dariuszem M. o zakłócanie ciszy nocnej w bloku. Podają przy tym wiele nieprecyzyjnych i nierzetelnych informacji na temat działań tarnowskiej Policji. Np. jakoby policjant Łukasz W. przyjmując zgłoszenia dotyczące nocnych imprez u Dariusza M. skierował wniosek o ukaranie Katarzyny G. za bezzasadne wzywanie policji a miesiąc później komendant policji w Tarnowie obaliła zarzuty policjantów i przeprowadziła rozmowę dyscyplinującą z policjantem Łukaszem W. To swoisty dobór przez dziennikarzy nie związanych ze sobą faktów tworzący mylne wrażenie o działaniach Policji (manipulacja?). Faktem jest, że gdy któreś z kolei zgłoszenie Katarzyny G. nie potwierdziło się policjanci z patrolu sporządzili notatkę o bezzasadnym wezwaniu na interwencję. Pomimo, że zainicjowało to postępowanie w sprawie o wykroczenie, to w toku czynności nie stwierdzono podstaw do kierowania do sądu wniosku o ukaranie Katarzyny G. Rozmowa dyscyplinująca przełożonego z dyżurnym Łukaszem W. dotyczyła jednak innej kwestii - przerwania przez niego rozmowy telefonicznej. Dodać należy, że Dariusz M. w związku z jego sąsiedzkim konfliktem nie miał żadnych postępowań dyscyplinarnych.

W kolejnym fragmencie autorzy reportażu negują fakt odnotowania w notatce Dariusza M. że prowadził w sprawie Katarzyny G. czynności dotyczące procedury Niebieskiej Karty: „Było to o tyle kuriozalne, że – jak wynika z dokumentacji ośrodka pomocy społecznej – policjant nie tylko nie prowadził procedury niebieskiej karty wobec Katarzyny G., ale w ogóle nie prowadził takich procedur.” Kuriozalny jest jednak brak rozróżnienia podstawowych faktów przez dziennikarzy. Policjant nie weryfikował bowiem czy Katarzyna G. jest sprawcą lecz ofiarą przemocy ze strony członka rodziny. Przedmiotowe czynności policjant wykonywał około 10 lat temu (nie był jeszcze sąsiadem Katarzyny G.). Informacja z ośrodka pomocy społecznej mogła nie obejmować tego okresu, ponadto w owym okresie Policja mogła prowadzić czynności niezależnie od ośrodka pomocy. Dodać należy, że kwestia rzekomego podania nieprawdziwych informacji w notatce urzędowej Dariusza M. była przedmiotem śledztwa prokuratorskiego – prawomocnie zakończonego (prokurator nie dopatrzył się przestępstwa).

Następnie reporterzy przechodzą do kwestii (nie związanej z poprzednim wątkiem ale widz może odnieść wrażenie, że to logiczny ciąg zdarzeń) wezwania Katarzyny G. na badania psychiatryczno-psychologiczne. Takie decyzje podejmowane są przez inne niezależne organy (sąd, prokuratura). Nie leży w kompetencji Policji tych konkretnych decyzji uzasadniać. Dodać jednak należy, że badania przez biegłego psychiatrę jest dosyć częste w postępowaniach karnych. Ma to wykluczyć ewentualną niepoczytalność (w takim przypadku istnieje możliwość wyłączenia odpowiedzialności karnej sprawcy) czy ograniczoną poczytalność (możliwość nadzwyczajnego złagodzenia kary). Biegli sądowi są gwarantem uzyskania niezależnej i obiektywnej opinii w danej sprawie.

Odnosząc się do opisanych - niestety z punktu widzenia tylko jednej strony - zdarzeń z 30 i 31 marca 2018 r. tj. rzekomego podbicia Katarzyny G. przez sąsiada i jej późniejszego zatrzymania wyjaśnić należy co następuje. W nocy z 30 na 31 marca 2018 roku na klatce schodowej bloku gdzie mieszka Dariusz M. doszło do szarpaniny pomiędzy Darią Z. a Katarzyną G. i Krystyną G. W trakcie zdarzenia Dariusz M. rozdzielał szarpiące się kobiety. Panie później w komisariacie złożyły na siebie wzajemnie doniesienia o pobicie po czym opuściły komisariat. Komendant komisariatu po zapoznaniu się z zebranymi materiałami uznał za konieczne zabezpieczenie urządzeń nagrywających będących w posiadaniu Pań G. (zapis video z przebiegu zajścia na klatce schodowej byłby w tej sprawie istotnym dowodem). Ze względu na fakt, że kobiety odmówiły dobrowolnego powrotu na komisariat i wydania przedmiotów zostały zatrzymane (zachodziła obawa zatarcia śladów). Policjanci zabezpieczyli 2 telefony komórkowe i tablet. W trakcie pobytu w komisariacie Katarzyna G. była bardzo pobudzona, w kierunku funkcjonariuszy wykrzykiwała obraźliwe słowa, a w toalecie zaatakowała policjantkę (u której spowodowała obrażenia głowy, prawego barku i prawej nogi). Na komisariat wezwano pogotowie, gdyż Katarzyna G. zachowywała się irracjonalnie, jak osoba chora psychicznie. Zagroziła także zamachem na swoje życie, zdrowie jeśli nie zostanie wypuszczona. Została zatem zabrana do szpitala a jej matkę zwolniono.

Katarzyna G. nie była nigdy więcej zatrzymywana z inicjatywy Policji. W stosunku do niej kilka razy miała miejsce jedynie realizacja sądowego lub prokuratorskiego nakazu doprowadzenia. Teza o nękaniu ją zatrzymaniami przez Policję jest bezzasadna. Dodać należy, że sprawa pobicia Katarzyny G. został umorzona przez Prokuraturę Rejonową w Bochni. Natomiast sprawę pobicia Darii Z. oraz naruszenia nietykalności cielesnej policjantów przez Katarzynę G. prowadziła m.in. Prokuratura Rejonowa w Brzesku.

Na przestrzeni ostatnich lat w bloku zamieszkiwanym przez Katarzynę G. i Dariusza M. było kilkadziesiąt interwencji dotyczących nieporozumień sąsiedzkich, zarówno z ich zgłoszeń jak i sąsiadów. W tych kwestiach zarejestrowano kilkadziesiąt spraw o wykroczenia. Część z nich prowadziła Komenda Powiatowa Policji w Dąbrowie Tarnowskiej. Katarzyna G. kierowała również liczne skargi na działania policjantów, które były badane zarówno przez Komendę Miejską Policji w Tarnowie, Komendę Wojewódzką Policji w Krakowie, Komendę Główną Policji jak również przez Biuro Nadzoru Wewnętrznego MSWiA. Organy te nie dopatrzyły się uchybień w czynnościach podejmowanych w stosunku do Katarzyny G. Wymieniona kierowała również szereg doniesień do prokuratury. Np. w Prokuraturze Rejonowej w Kielcach, prowadzone było postępowanie sprawdzające w sprawie niedopełnienia obowiązków i przekroczenia uprawnień przez funkcjonariuszy publicznych (w tym. m.in. funkcjonariuszy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie i Komendy Miejskiej Policji w Tarnowie, jak też Komendy Powiatowej Policji w Dąbrowie Tarnowskiej). Prokurator wydał postanowienie o odmowie wszczęcia śledztwa wobec braku znamion czynu zabronionego. Prokurator skonstatował, iż wykonanie przez funkcjonariuszy czynności związanych z pełnioną przez nich służbą polegających m.in. na sporządzaniu notatek urzędowych, realizowaniu wytycznych prokuratorów czy wydawanych przez nich postanowień, prowadzeniu czynności procesowych, inicjowaniu postępowań w trybie przepisów postępowania w sprawach o wykroczenia czy też postępowań karnych, prowadzeniu postępowań wyjaśniających, a także składaniu zeznań przed sądem, co należy do obowiązków nie tylko funkcjonariuszy Policji, ale także każdego obywatela, nie można traktować jako przekroczenie uprawnień bądź niedopełnienie obowiązków służbowych. Prokurator zaznaczył nadto, że zachowanie Dariusza M. było wielokrotnie weryfikowane w związku ze zgłaszaniem przez Katarzynę G. różnych interwencji, a weryfikacja ta nie dała podstaw do podzielenia stanowiska ww. w zakresie negatywnej oceny postawy policjanta.

Stwierdzić zatem należy, że postępowania w powyższych sprawach prowadzane były w głównej mierze przez jednostki Policji i prokuratury spoza Tarnowa, co miało na celu uniknięcie ewentualnych posądzeń o stronniczość organów. Czy teraz dziennikarze Onetu postawią zatem tezę o „krajowym establishmencie i schemacie”?

Nierzetelność materiału, powierzchowność sprawdzeń, łączenie nie związanych ze sobą faktów to nie jedyne wpadki (delikatnie mówiąc) autorów reportażu. Warunkiem udzielenia przez Dariusza M. wywiadu było nieupublicznianie jego wizerunku i nazwiska. Dziennikarze jednak tego nie uszanowali i podali nazwisko policjanta do publicznej wiadomości – co było bezprawne z uwagi, że w konflikcie z sąsiadką występuje on jako osoba prywatna i w tym czasie nigdy nie wykonywał wobec niej czynności służbowych. Dariusz M. umożliwiał reporterom pomoc w nawiązaniu kontaktu z sąsiadami i rodziną Katarzyny G. w celu wysłuchania relacji obiektywnych świadków - którzy wyrazili na to zgodę. Niestety dziennikarze nie byli zainteresowani rozmowami z nimi. Nadto, w reportażu znalazły się jedynie krótkie fragmenty z godzinnej rozmowy z Dariuszem M. Omawiany reportaż niesie fałszywe przesłanie.

Czy jego autorzy naprawdę sądzą, że urzędnik opieki społecznej dogaduje się z policjantem i sędzią żeby nękać kogoś i pozbawić go dobytku? (dlaczego? w jakim celu? kto konkretnie miałby na tym skorzystać?). Czy wierzą, że biegły wydałby fałszywą opinię ryzykując odpowiedzialność karną, usunięcie z listy biegłych i naruszenie dobrego imienia dla dobra abstrakcyjnego „establishmentu”? Czy raczej manipulują materiałem by uzasadnić absurdalną tezę. Panom Redaktorom proponujemy wysłuchać relacji postronnych osób, obserwować przebieg spraw sądowych (wysłuchać zeznań świadków), prześledzić akta spraw a oglądać mniej filmów z pogranicza fantastyki.

mł. insp. Sebastian Gleń

Rzecznik Prasowy Komendy Wojewódzkiej Policji w Krakowie

Komentarze...
testststs 10,2,9,1,A